Wpis z mikrobloga

7 230 - 1 = 7 229
Tytuł: W stronę Swanna
Autor: Marcel Proust
Gatunek: literatura klasyczna
★★★★★★★

Pierwsza część słynnego dzieła "W poszukiwaniu straconego czasu". Autor, zajadając zamoczoną w herbacie magdalenkę, doznaje nagle reminiscencji, która cofa go aż do samego dzieciństwa, zaczyna więc je szczegółowo wspominać, no i tak to się potem ciągnie przez 7 tomów i resztę jego życia. Wspomina na tyle interesująco, że cykl "W poszukiwaniu zaginionego czasu" uznawany jest za jedno z najwybitniejszych dzieł literackich, a Marcel Proust za jednego z najlepszych pisarzy.

Ja, po przebrnięciu przez "W stronę Swanna", mam odczucia ambiwalentne. Z jednej strony proza Francuza w wielu miejscach faktycznie zachwyca, szczególnie trafnością przemyśleń i znakomitym opisem wielu zjawisk. Z radością przytakuje się autorowi, podziwiając jego zmysł obserwacji i umiejętność ubrania w słowa, tego co my jedynie odczuwamy. Z drugiej, utwór momentami naprawdę mocno męczy. Ciągnące się po kilka stron charakterystyki kojarzonych z dzieciństwa budynków, ściany tekstu poświęcone zachwytom nad drobnymi elementami przyrody, jak np. jakiś tam specyficzny rodzaj kwiatu, niebywale szczegółowe pochylanie się nad każdym drobiazgiem, i tak dalej, i tym podobne - to ma prawo nużyć.

Ma jednak Proust trudno zrozumiały dar uruchamiania u czytelnika nieaktywnych fragmentów pamięci. Książka w czarodziejski sposób ożywia nasze wspomnienia. Z zaskoczeniem notowałem, jak nawet w przerwach między lekturą, mimowolnie przypominałem sobie te i inne wydarzenia z własnego dzieciństwa. Nie wiem jak to się działo, może kipiąca emocjami i sugestywna proza Prousta, pobudza w naszych mózgach neurony odpowiedzialne za wspomnienia z lat wczesnej młodości? Ten natłok zaskakujących retrospekcji był z jednej strony całkiem przyjemny, z drugiej wprawiał w lekką melancholię i smutek, jakie odczuwa chyba każdy, kto miał w miarę szczęśliwe dzieciństwo, i gdy wizualizuje mu się ono nagle, nacierając całą siłą swoich beztroskich uciech.

Tak więc ciężko mi tę książkę jednoznacznie ocenić. Nawarstwienie opisów męczyło, owszem, ale też bez nich nie dałoby się prawdopodobnie osiągnąć efektu, o którym wspominam w poprzednim akapicie. Na pewno nie jest to utwór z półki łatwej rozrywki, może literaccy koneserzy się przy nim ubawią, ja brnąłem przez powieść ze sporą męką. Nie wiem czy sięgnę po kolejne części, jest ich łącznie ze "Swannem", jak wspomniałem, aż siedem, a każda gabarytowo równie pojemna, co pierwsza. Może za jakiś czas.
#bookmeter #proust #literatura
Pobierz
źródło: comment_TwkjEpfxoDJJIMOOpvg6TMhIL9RBcruq.jpg
  • 2