Wpis z mikrobloga

Na pewnej polskiej uczelni jest wykładowca, który organizuje egzaminy wielokrotnego wyboru z ujemnymi punktami.
Niby nic niezwykłego, gdyby nie sposób ich oceniania.

Delikwent, który uzyska -100 pkt dostaje 5.0 (tylko i wyłącznie, bo -99 pkt to już 2.0) i osobiste gratulacje, bo jak profesor mawia "albo jest debilem z niezwykłym szczęściem, albo wyjątkowo dobrze się przygotował".

Podobno jeszcze nie trafił się taki przypadek.
Śmiałków do rozwiązania testu dokładnie "odwrotnie" (zaznaczenie wszystkich niepoprawnych wiedząc, które są poprawne) również na razie brak ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#studbaza #it #ciekawostki #studia
  • 18
  • Odpowiedz
@bullsheit: Ja miałem taki egzamin 2 razy na studiach i profesor się zdziwił, że na 40 pkt do uzyskania najlepszy wynik oscylował wokół 13-14 pkt. Ale robił tak, że próg zaliczeniowy to połowa pktów najlepszego, więc dużo nie trzeba było.
  • Odpowiedz