Wpis z mikrobloga

Mircy, pytanie. Jak byłam w podstawówce, to przy okazji wszelkich wycieczek autokarowych praktykowany był dziwny paramedyczny zwyczaj w postaci zaklejania plastrem (takim przylepcem z rolki) pępków u dzieci deklarujących chorobę lokomocyjną. Wyjaśni ktoś, na jakiej zasadzie miałoby to niby działać? Ja nie widzę w tym żadnego sensownego uzasadnienia, tylko jakiś zabobon, no ale może się nie znam ( ͡° ͜ʖ ͡°) #pytanie #pytaniedoeksperta #medycyna #chorobalokomocyjna
  • 15
@puncek: znalazłam takie wytłumaczenie, jak sam autor mowi, nie ma na to żadnych potwierdzających danych naukowych: "Ponoć kinesiotapping jest skuteczny, różne badania naukowe zdają sie potwierdzać tę metodę. Przy zaklejaniu pępka chodzi o to, że w życiu płodowym przez pepowinę przechodzi kilka nerwów, które własnie w ten sposób odpowiednio pobudzają osrodkowy układ nerwowy. Brak jasnych danych naukowych nt temat utrudnia jednoznaczną odpowiedź.
"
@DziadekAlzheimer: hm, ja jestem z Wrocławia, mam lekko ponad 20 lat i u mnie też tak dzieciaki wkręcali, moja mama mi tak nigdy nie robiła, po prostu dawała mi Lokomotiv :P (a najlepsze jest to, że tę metodę stosowała wychowawczyni na tych, co leków nie dostali xD)
@DziadekAlzheimer: no trochę mniej, dużo mniej, bo bardzo lekko ponad 20 ;d

U nas nie było tak na bogato, w sumie zawsze jechały 2 klasy, to ok. 50pare osób, Lokomotiv 10szt ~10zł, a każdemu przydałyby się 2 tabletki, stówka lekko :P chociaż z tego co kojarzę, nie mieliśmy żadnego incydentu z rzyganiem, na szczęście.