Wpis z mikrobloga

Wybrałem się dziś na przejażdżkę rowerem, zajechałem do jakiegoś większego miasteczka, trochę się zgubiłem, więc trafiłem na tamtejszy rynek główny. Zatrzymałem się chwilę na odpoczynek. Posiedziałem z kilka minut i stwierdziłem...

zaczęło się...

a konkretnie zaczął się sezon na wszechobecny lans. Po prostu lanserka wylewa się hektolitrami. Tak to trochę taki #buldupy
Nic na to nie poradzę, ot po prostu mi to przeszkadza. O czym mówię. Siedzę sobie chwilę. Przyjechali motocykliści. Jakieś chłoposzki, którzy kupili jakieś graty za 2000zł. Wjazd na rynek muszą już ogłosić ze 2km przed, po samym rynku wiadomo obroty poniżej 6000 tys nie schodzą, wszak jak wiadomo z fizyki, płci pięknej przy 6000 tys obrotów puszczają wszystkie zawory, nawet te bezpieczeństwa i już taka oddaje się motocykliście Sebastianowi. Jednego z nich wcześniej spotkałem. Typowa Yamaha, zgięta tablica, sztruksy, koszulka w której wiotkie ręce tylko przeszkadzają, no i tak jadę sobie ulicą, wokół rodziny, dzieci, ale ten musi, bo nie wytrzyma, nie zaśnie. Jedzie sobie, marne ze 150km/h, może więcej. U mnie w mieście też już się zaczęło takie wycie wieczorami. Do kogo oni tak wyją? Do tych panienek? Jakie to przykre i smutne zarazem.

Albo inni. Jadą ojcowskim samochodem, wielki Jeep, za kierownicą młody chłoposzek. Żel, okulary trzy razy większe od twarzy, pootwierane okna, muzyka słyszalna co najmniej na dwie dzielnice. Wjeżdżają na rynek, w głośnikach najnowsze przeboje, łupie jak potrzeba. Wszak wiadomo, że i przy niskich basach podobnie jak przy wysokich obrotach, panienki aż chłepczą między udami.

Wystarczyło mi te pięć minut, więcej nie wytrzymałem, to nie na moje nerwy. Nie w tych czasach chyba żyję, nie umiem się odnaleźć. I tu nie chodzi mi o to, że to mi przeszkadza. Młodzi są, niech się wyszaleją, nie mam nic przeciwko, ale ta lanserka jest tak oczywista, że dla mnie przechodzi to wszelkie moje zrozumienie. Moja przyzwoitość mi na to nie pozwala. Żeby się lansować, to trzeba mieć czym. I naprawdę trzeba się zniżać do poziomu zwierząt, aby jakaś tleniona pannica pozwoliła zamoczyć temu suchoklatesowi? Nie wiem jestem jakiś chyba inny, nie dzisiejszy. Mimo iż mam pieniądze, dobrze zarabiam, nie narzekam (znaczy narzekam, bo rząd mnie okrada w biały dzień i rozdaje moje pieniądze jakimś dziadom, których nie znam), stać mnie na te tanie pannice, ale jakoś nie potrafię.

Takie mnie przemyślenia naszły :D
Dlatego tak bardzo kocham #rower i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzięki rowerowi mogę oderwać się od rzeczywistości, która mi nie pasuje, bo to świat nie dla mnie. Dzisiejszy świat należy do lanserów, a dzięki rowerowi nie spotykam ich na swojej drodze, jestem tylko ja, rower i ból łydek po 100km.

#przemyslenia #niepopularnaopinia
  • 14
U mnie w mieście też już się zaczęło takie wycie wieczorami. Do kogo oni tak wyją?


@Gorthin: też się nad tym zastanawiam i nie mam najmniejszego pojęcia w jakim celu poza sobie wiadomym tak wyją tymi simosonkami ;/
@dzangyl: Wydawać by się mogło, że wyją tak do tych pannic, ale tak naprawdę wyją do własnego marnego ego. Muszą się zniżyć do zwierzęcych instynktów aby panny chociaż spojrzały. Nie tyle mam ból tyłka o to, tylko po prostu smutne to jest. Po prostu nie dzisiejszy jestem i nie potrafię tego zrozumieć i zaakceptować.
@Gorthin: paaanie... u mnie jest gang gimbo-suchoklatesów co to potrafią dwoma głównymi ulicami miasta (bo więcej ich nie ma u mnie) przez 2-3 godziny dziennie w sezonie motocyklami crossowymi się bujać przy tym rozkręcając manetki na max i uprzykrzać życie ludziom... latem okno człowiek chciałby otworzyć, ale ni #!$%@? bo #!$%@? ogłuchnąć można...
czasem człowiekowi tak się włącza, że jakbym zobaczył bym któryś z tych crossów to bym koła pociął i
@Emill: Szkoda gadać. Można żyć jak się chce, ale nie można innym przeszkadzać. U mnie kiedyś widziałem takiego człoposzka, który kupił ścigacza z Biedronki bodaj czy coś. Kiedyś chyba takie sprzedawali, cały design był w stylu ścigacza, tylko silnik od kosiarki, i tak jechał po mieście, wył jakby trawę kosił, ale ścigacz ma :D W sumie to mu zazdrościłem, bo to trzeba mieć sporo odwagi aby na a'la ścigaczu popierdzielać :D