Od dłuższego czasu odczuwam silną potrzebę wygadania się. Przez 27 wiosen nazbierało się tego tyle, że chyba najwłaściwszym miejscem byłby gabinet psychologa. Ale cóż, póki co, nie chce otwarcie mówić komukolwiek o swoich problemach. Mirko zapewnia jako-taką anonimowość- a także w pewnym stopniu można tu wylać swoje żale.
Jak myślicie, mirki. Jaki wpływ na to jacy jesteśmy, mają nasi rodzice i atmosfera w domu? Zasadniczy, prawda? Nie odkryłem tu ameryki. Jeśli relacje w waszych rodzinach były/są na przyzwoitym poziomie to szczerze podziękujcie za to Bogu- chodź powiedzmy sobie otwarcie- to czy wychowujemy się w patologicznej norze czy pałacu "nowej arystokracji" jest kwestią przypadku.
Ja przyszedłem na świat jako pierworodny w typowej, polskiej rodzinie ery transformacji. Z tego co pamiętam nigdy nie było zbyt bogato- najwsześniejsze wpomnienie to kupony wycinane przez mamę z pudełek po Pollenie2000. Z czasem rodzina wyszła na prostą, i rodzice mogli zapewnić mnie i siostrze nie tylko "podstawę" ale i od czasu do czasu jakieś budżetowe wakacje.
Ktoś tu mógłby powiedzieć- rodzina jak rodzina, czego gość chce. Jak zwykle w takich przypadkach, "fasada" jest dosyć ładna. Ruina zaczyna się dalej. Odkąd pamiętam, ojciec zawsze terroryzował rodzinę. Psychicznie. Co do mojej siostry, zawsze miał jakieś skrupuły. Jeśli zaś chodzi o mnie, zawsze miał pod ręką jakieś wyzwisko. Debil, idiota, przygłup. Jak sądzicie, co czuje 8-latek który słyszy takie wyzwiska, za najbłahsze przewinienia? I jak wpływa to na jego emocjonalny rozwój? Cóż- może faktycznie przydałaby mi się wizyta u specjalisty. Zawsze zazdrościłem rodzinom które spotykały się ze znajomymi, nasz dom, pod tym względem zawsze był martwy. To jak ojciec się zachowywał, skutecznie uniemożliwiało zaproszenie kogokolwiek, o zaprzyjaźnieniu się nie mówiąc. Najdziwniejsze jest to, że w jakiś sposób zacząłem w swoim młodym życiu kopiować jego zachowania. Byłem arogancki i kipiący. Do dziś zresztą mocno z tym walczę. Zaowocowało to tym, w latach w których moi rówieśnicy zawiązywali znajomości i przyjaźnie, ja myślałem, że nie jest mi to potrzebne. Dziś, ci sami ludzie, zakładają rodziny a ja zbieram żniwo tego co jak mi się zdaje, zostało mi zaszczepione, a przez młodzieńczą głupotę, pielęgnowałem w sobie.
Po styczniowej awanturze jaką ojciec urządził matce i po której o mały włos się z nim nie pobiłem, przestałem z nim rozmawiać. Nie zamieniłem z nim słowa od 6 miesięcy. Co najlepsze on ze swoim ojcem nie rozmawiał przez lat kilkanaście. Nie przyszedł się z nim nawet pożegnać przed śmiercią. Przykre.
Kończąc ten przydługawy wpis, napiszę jak sprawa wygląda obecnie. Skończyłem studia, prowadzę swój własny mały biznes, zawodowo z roku na rok coraz lepiej. Rzuciłem się w wir pracy. Niestety tak naprawdę nie mam się z kim dzielić, zarówno porażkami jak i sukcesami. Dodatkowo z tyłu głowy zawsze coś szepcze mi do ucha, że jestem debilem i do niczego się się nie nadaje. Boję się, że mogą to być początki depresji. Miałem też myśli samobójcze- boję się, że zostanę sam.
Powtórzę się, ale jeśli w waszej rodzinie panują zdrowe relacje- doceńcie to i sami, jeszcze bardziej o to dbajcie.
@Jurga09: Jakbym czytała o mnie i mojej rodzince. Z tym,że u mnie zarówno matka, jak i ojciec, przejawiali, i nadal przejawiają, takie destrukcyjne zachowania.
@Jurga09: Ty, na serio, sytuacja prawie jak u mnie, tylko z kilkoma różnicami. Mój ojciec to takze jak twój bardzo impulsywny facet, nieraz mi się obrywało, wyzwiska też leciały, kilka razy mało do bójki w domu nie doszło. Tyle że gdy się nie denerwuje, nie ma napadów złości, to złoty człowiek i wspaniały ojciec. Na serio. Ja jestem zbyt agresywny i impulsywny, no i nieufny i to jest mój problem,
@netxman: Nie mam. Ostatnia dziewczyna z którą się spotykałem, i z którą miałem nadzieję stworzyć coś trwałego i mądrego, zabawiła się moim kosztem, i kiedy się znudziła zostawiła praktycznie bez słowa wytłumaczenia. Nie wpłynęło to kojąco na moje samopoczucie ( ͡°͜ʖ͡°)
@Snoopie: Czasem, gdy już się zdarzyło, że odwiedzili nas jacyś znajomi, a ojciec akurat nie odwalał żadnego cyrku, okazywał się być 'wspaniałym mężem i rodzicem'. Mdliło mnie od tych udawanych uśmiechów, gestów na pokaz... Zdaję sobie sprawę, że w każdej rodzinie są zgrzyty, i każdy przed znajomymi chce wypaść jak najlepiej, ale obserwując tę całą maskaradę z mojej perspektywy- czułem się zażenowany rozmiarami kłamstwa.
@Jurga09: Heh, to zupełnie podobne zachowanie do mojej matki. W trakcie jakichkolwiek wizyt ocieka taka slodycza, ze można sie porzygac. A przy okazji robi wywiad środowiskowy, czyli wypytuje moich znajomych o wszystko. I za cholerę nie wygonisz jej z pokoju, aż nie skończy pytać i sie wymądrzac. Ostanio, odwalila lepszy cyrk - przyjechała z ojcem do mnie do pracy, ciasteczka przywiozła, żeby pokazać jakimi to oni są wspaniałymi rodzicami. I
Jak myślicie, mirki. Jaki wpływ na to jacy jesteśmy, mają nasi rodzice i atmosfera w domu? Zasadniczy, prawda? Nie odkryłem tu ameryki. Jeśli relacje w waszych rodzinach były/są na przyzwoitym poziomie to szczerze podziękujcie za to Bogu- chodź powiedzmy sobie otwarcie- to czy wychowujemy się w patologicznej norze czy pałacu "nowej arystokracji" jest kwestią przypadku.
Ja przyszedłem na świat jako pierworodny w typowej, polskiej rodzinie ery transformacji. Z tego co pamiętam nigdy nie było zbyt bogato- najwsześniejsze wpomnienie to kupony wycinane przez mamę z pudełek po Pollenie2000. Z czasem rodzina wyszła na prostą, i rodzice mogli zapewnić mnie i siostrze nie tylko "podstawę" ale i od czasu do czasu jakieś budżetowe wakacje.
Ktoś tu mógłby powiedzieć- rodzina jak rodzina, czego gość chce. Jak zwykle w takich przypadkach, "fasada" jest dosyć ładna. Ruina zaczyna się dalej. Odkąd pamiętam, ojciec zawsze terroryzował rodzinę. Psychicznie. Co do mojej siostry, zawsze miał jakieś skrupuły. Jeśli zaś chodzi o mnie, zawsze miał pod ręką jakieś wyzwisko. Debil, idiota, przygłup. Jak sądzicie, co czuje 8-latek który słyszy takie wyzwiska, za najbłahsze przewinienia? I jak wpływa to na jego emocjonalny rozwój? Cóż- może faktycznie przydałaby mi się wizyta u specjalisty.
Zawsze zazdrościłem rodzinom które spotykały się ze znajomymi, nasz dom, pod tym względem zawsze był martwy. To jak ojciec się zachowywał, skutecznie uniemożliwiało zaproszenie kogokolwiek, o zaprzyjaźnieniu się nie mówiąc. Najdziwniejsze jest to, że w jakiś sposób zacząłem w swoim młodym życiu kopiować jego zachowania. Byłem arogancki i kipiący. Do dziś zresztą mocno z tym walczę. Zaowocowało to tym, w latach w których moi rówieśnicy zawiązywali znajomości i przyjaźnie, ja myślałem, że nie jest mi to potrzebne.
Dziś, ci sami ludzie, zakładają rodziny a ja zbieram żniwo tego co jak mi się zdaje, zostało mi zaszczepione, a przez młodzieńczą głupotę, pielęgnowałem w sobie.
Po styczniowej awanturze jaką ojciec urządził matce i po której o mały włos się z nim nie pobiłem, przestałem z nim rozmawiać. Nie zamieniłem z nim słowa od 6 miesięcy. Co najlepsze on ze swoim ojcem nie rozmawiał przez lat kilkanaście. Nie przyszedł się z nim nawet pożegnać przed śmiercią. Przykre.
Kończąc ten przydługawy wpis, napiszę jak sprawa wygląda obecnie. Skończyłem studia, prowadzę swój własny mały biznes, zawodowo z roku na rok coraz lepiej. Rzuciłem się w wir pracy. Niestety tak naprawdę nie mam się z kim dzielić, zarówno porażkami jak i sukcesami. Dodatkowo z tyłu głowy zawsze coś szepcze mi do ucha, że jestem debilem i do niczego się się nie nadaje. Boję się, że mogą to być początki depresji. Miałem też myśli samobójcze- boję się, że zostanę sam.
Powtórzę się, ale jeśli w waszej rodzinie panują zdrowe relacje- doceńcie to i sami, jeszcze bardziej o to dbajcie.
#depresja #gorzkiezale #zycie
Komentarz usunięty przez autora
Nie wpłynęło to kojąco na moje samopoczucie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zdaję sobie sprawę, że w każdej rodzinie są zgrzyty, i każdy przed znajomymi chce wypaść jak najlepiej, ale obserwując tę całą maskaradę z mojej perspektywy- czułem się zażenowany rozmiarami kłamstwa.