Aktywne Wpisy
![202492](https://wykop.pl/cdn/c0834752/24470068472ef08ff0e4311b40a407bd5ca8a42753cf34adc07fb2baa54f25b6,q60.jpg)
202492 +187
![Nacho_Libre](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Nacho_Libre_jhU0pY8mcs,q60.jpg)
Nacho_Libre +15
#sluchamzlastfm #sluchamzlastfm2 #muzyka #spotify #lastfm
Dzień dobry,
W ten niedzielny poranek zapraszam do cotygodniowego Waszego zestawienia najczęściej słuchanych albumów w serwisie last.fm w kończącym się tygodniu.
Słucham
Dzień dobry,
W ten niedzielny poranek zapraszam do cotygodniowego Waszego zestawienia najczęściej słuchanych albumów w serwisie last.fm w kończącym się tygodniu.
Słucham
Być może, gdybym powiedział komuś z rodziny "Naucz mnie czytać!" i miał dużo więcej zaparcia, a nie tylko prosił innych o przeczytanie, to był bym piśmiennym znacznie wcześniej. A tak wszyscy mieli mnie dość, i chcieli zając mnie czymkolwiek innym, byle mogli przestać czytać mi etykiety z produktów spożywczych, których i tak nie rozumiałem.
Bardzo cieszyłem się, kiedy miałem iść do zerówki. Bardzo chciałem się uczyć i poznawać świat. Wszyscy uważali mnie za dziecko zbyt poważne. Przy różnych rodzinnych sytuacjach zawstydzałem starszych kuzynów podczas rodzinnych spędów...
Oczywiście miałem też normalne dzieciństwo. Strzelałem z patyków, które były dla mnie karabinami, kopałem piłkę jeśli tylko pozwolili mi na to starsi koledzy, którzy wtedy rządzili na boisku. Piszę to, żebyście nie myśleli, że byłem jakimś domowym chuchanym przez mamę dzieckiem.
Nagle nastał ten czas, kiedy poszedłem do zerówki. Układanie klocków, picie kompotu i zabawy w grupach to nie było to, na co liczyłem. Chciałem poznawać świat, badać kosmos, a nie lepić jakieś gówienka z plasteliny czy robić wycinanki. Rodzice mówili mi, że zerówka to takie przedszkole, że mam być grzeczny i nie robić kłopotów (kilka razy przychodzili na pogadanki z "PANIĄ" bo zamiast robić to, co inni, siadałem przy stoliku z moją książką o kosmosie, co strasznie rozbijało zajęcia prowadzącej, gdyż wywoływało duże zainteresowanie wśród innych dzieci).
W końcu ojciec zabronił mi nosić książki do zerówki, a ja z czasem dopasowałem się do reszty. Pamiętam też takiego Szymona, który tylko chciał rysować. Rysował świetnie, i płakał kiedy kazano mu robić inne rzeczy. Chyba jako jedyny go rozumiałem, ale wkrótce i Szymon musiał się dostosować i zrobił to.
Kiedyś jakaś ciotka słysząc o tym, że jestem w zerówce niegrzeczny powiedziała mi, że jak taki dalej będę, to nie zdam do pierwszej klasy. W klasie mieliśmy taką Ewelinę, której nikt nie lubił, i która nie zdała. Wszyscy ją odrzucali, ale z perspektywy czasu rozumiem, że Ewelina była prawdopodobnie dzieckiem z jakimś stopniem niedorozwoju. Cierpiała przez to męki, bo dzieci ją odrzucały i często płakała. Ja jednak miałem w głowie słowa głupiej ciotki, i strasznie się bałem, że nie zdam, i że będę jak Ewelina. Jako dziecko nigdy nie dzieliłem się z nikim swoimi obawami. Byłem typem Garego Coopera, który chował swoje lęki i emocje w środku.
Resztę historii chyba znacie. W pewnym momencie przestałem lubić szkołę, i właściwie nie musiałem do końca liceum nic robić. Byłem typem dziecka, który mimo wymaganej średniej nigdy nie miał paska na świadectwie przez niepoprawne lub naganne zachowanie. Chociaż nigdy nie odwaliłem żadnej inby, nie wysadziłem kibla petardą, to obrywałem od wychowawczyni za wdawanie się w niepotrzebne dyskusje z nauczycielami. Kiedy wracałem do domu ze świadectwem, zawsze było mi przykro, że nie mam tego paska. Mi na tym gówno zależało, ale wiedziałem, że ucieszyłoby mojego ojca.
Z czasem i oceny miałem w dupie, a w szkołę wkładałem minimalny wysiłek, i choć chodziłem do najlepszego liceum w mieście, to średnia oscylowała potem w granicy 2,6-3,2 - i miałem to naprawdę w dupie.
Nie piszę o to, żeby pokazać jakiś swój żal czy coś. Nie uważam, żebym miał #!$%@? życie i bynajmniej nie sądzę, że gdybym otrzymał inne realia, to dziś zajmowałbym się lekiem na raka. Nie...
Piszę to tylko po to, bo z prywatnych rozmów wiem, jak wielu dzieciom szkoła zmarnowała pasje, zainteresowania a czasami nawet życie. Powiecie, że to przesada, że można było się rozwijać poza szkoła - owszem można było. Znam jednak ludzi, którzy przez kilka złych słów od nauczyciela przestawali wierzyć w siebie, stawiając się na ostatnim miejscu.
Uważam, że system szkolnictwa w Polsce to jedno wielkie gówno. Bardzo źle, (proszę nie odbierać tego za seksizm) że dopuszczono do feminizacji szkolnictwa. Bardzo źle, że posada nauczycielska stała się stanowiskiem dla znajomych dyrektora, wójta czy prezydenta miasta. Bardzo źle, że zwolnienie #!$%@? nauczyciela jest czasami niemożliwe, bo jakieś gówniane przepisy gwarantują im w niektórych przypadkach stołek do końca życia...
Dzięki za uwagę.
Piosenka na dobranoc:
https://www.youtube.com/watch?v=TroenoOkXHo
#nietagujebonocna
@seba_syn_zenona: mapandowud?
Kłamstwo.
jako dorosły człowiek, naukę w szkole wspominam głównie jako jedno wielkie marnowanie czasu. było parę perełek, które mi się przydały, ale to raptem kilka rzeczy na te wszystkie lata. a reszta, to marnowanie godzin i dni na zagadnienia, które są kompletnie nieprzydatne w życiu. kompletnie.
pamiętam, jak byłem zawiedziony jaki szczeniak, gdy odkryłem, że nawet tematy, które mnie interesowały, i które znałem wcześniej, zostały mi totalnie obrzydzone, gdy przypadkowo
@seba_syn_zenona: bardzo podobna historia do mojej, z tym że w moim przypadku znalazła się jedna osoba, która mnie nie zbywała i cierpliwie tłumaczyła mi literki, a był to mój już nieżyjący dziadek. Od przedszkola do końca podstawówki nie musiałam robić praktycznie nic, nie wyrobiłam w sobie nawyku uczenia się, bo jak, skoro wszystko umiałam, w gimnazjum zrobiło się nieco trudniej,
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora