Wpis z mikrobloga

Fundacja "Dzieci Niczyje" przytacza w kampanii prawdziwe dane o wykorzystywaniu dzieci w większości przez osoby znane dzieciom.
Jak odpowiada prawactwo i katole?

To zamach na rodzinę!


Poniżej całość:

Kampania o wykorzystywaniu seksualnym dzieci solą w oku prawicy: 'To zamach na rodzinę!'
Paweł Kośmiński 2015-04-02

Co piąte dziecko jest wykorzystywane seksualnie, w większości przypadków przez osoby sobie znane - zaalarmowała Fundacja Dzieci Niczyje. I ściągnęła na siebie falę krytyki mediów i organizacji katolickich, które zarzuciły jej, że uderza w rodzinę. - Przedstawiamy po prostu dane empiryczne. Ci, którzy nas za to atakują, mogą mieć pretensje tylko do świata - odpowiada Marta Skierkowska z fundacji.

Oburzenie wywołała przygotowana przez Fundację Dzieci Niczyje kampania GADKI, czyli proste rozmowy na trudne tematy, której tematem jest problem wykorzystywania seksualnego dzieci. Nazwa kampanii to akronim zbudowany z pierwszych liter słów będących wskazówkami, jak postępować w takich sytuacjach.

- Gdy mówisz "nie", to znaczy "nie"; Alarmuj, gdy potrzebujesz pomocy; Dobrze zrobisz, mówiąc o tajemnicach, które cię niepokoją; Koniecznie pamiętaj, że twoje ciało należy do ciebie; Intymne części ciała są szczególnie chronione - przekonują pomysłodawcy kampanii. A rodziców zachęcają, by mówili o tym swoim dzieciom podczas prostych, naturalnych rozmów.

Fundacja przestrzega: co piąte dziecko jest molestowane, często przez osobę, którą zna

A takie są potrzebne, bo z badań przeprowadzonych na zlecenie fundacji wynika, że temat zagrożeń związanych z przemocą seksualną porusza ze swoimi dziećmi tylko połowa rodziców. Z kolei niemal połowa z tych, którzy tego nie robią, uważa, że ich dzieci w ogóle nie są narażone na tego typu zjawiska.

Jednak dane są zatrważające. Z analiz badań przeprowadzonych w 24 krajach europejskich wynika, że wykorzystywane seksualnie jest aż co piąte dziecko. W Polsce, jak pokazują badania współrealizowane przez FDN, ofiarą molestowania padło 12 proc. nastolatków w wieku 11-17 lat.

- Nawet bardzo troskliwy rodzic nie jest w stanie w pełni kontrolować środowiska swojego dziecka. Zagrożenia pojawiają się czasem tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa. To empirycznie potwierdzone, że dzieci uczone zasad bezpieczeństwa w zagrażających sytuacjach o wiele częściej zachowują się w sposób, który je chroni - przekonywała prezeska fundacji dr Monika Sajkowska podczas konferencji prasowej inicjującej kampanię.

Niepokojąca jest jeszcze jedna informacja przytaczana przez FDN - aż w 80 proc. przypadków sprawcą molestowania była osoba znana dziecku.

Prawica się oburza: To próba uderzenia w rodzinę i podważenia roli rodziców

Na kampanię zachęcającą rodziców do rozmów z dziećmi, a dzieci do tego, by w pewnych sytuacjach nie były grzeczne (umiały powiedzieć "nie"), alergicznie zareagowała część mediów i organizacji katolickich.

Pierwszy zaatakował "Nasz Dziennik", który napisał o "kolejnej kontrowersyjnej kampanii pod patronatem Rady Europy wmawiającej Polakom, jakoby w co piątej rodzinie dzieci były molestowane". Fundacji zarzucił, że "tworzy miękki grunt pod seksedukację".

- Chodzi o to, żeby wejść między rodziców a dzieci i pozbawić rodziców prawa do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami - nie ma wątpliwości cytowana przez Radio Maryja dyrektor organizacji pro-life Human Life International Ewa Kowalewska. - Jest to kolejny punkt walenia w rodzinę, ponieważ w tej chwili tego typu pomysłów i decyzji władz mamy coraz więcej.

Oburzyła się również redakcja "Frondy" - jej zdaniem "tego typu akcje mają uderzać w rodzinę i podważać rolę rodziców w wychowaniu dzieci".

"To są po prostu dane z badań. Pretensje można mieć wyłącznie do świata"

Marta Skierkowska z Fundacji Dzieci Niczyje nie rozumie oburzenia.

- Przedstawiamy po prostu dane empiryczne. Ci, którzy nas za to atakują, mogą mieć pretensje tylko do świata. Zdajemy sobie sprawę, że takie dane mogą przerażać, i apelujemy, byśmy wspólnie zmieniali ten stan rzeczy na lepsze - mówi "Wyborczej". - Tak, w 80 proc. przypadków osobą molestującą jest ktoś bliski. Ale nie mówimy przecież, że koniecznie musi być to rodzic, może to być ktoś z rodziny albo bliskiego otoczenia, np. sąsiadka, trener czy wychowawca.

Zdaniem fundacji dane mówiące o co piątym wykorzystywanym dziecku to wynik bardziej zaniżony niż przeszacowany.

- Przecież to problem, o którym niektóre dzieci zwyczajnie nie mówią. Bo jest to dla nich traumatyczne, bo są zbyt małe i nie mogą same powiedzieć, bo się wstydzą lub nikt ich nie słucha - tłumaczy Skierkowska.

I dodaje: - A to, że zachęcamy rodziców, by mówili dzieciom, co to są intymne części ciała? To fundamentalna wiedza o świecie. Tak jak opowiadamy im, gdzie są ręka, brzuszek, uszko, tak samo mają prawo wiedzieć, które to są intymne części ciała. I czemu w niektórych przypadkach muszą być szczególnie chronione. Sprowadzanie tego do seksualizacji jest oburzające.

Jednak cytowany przez "Nasz Dziennik" Mariusz Dzierżawski z fundacji PRO - Prawo do Życia nie ma wątpliwości co do złych intencji FDN. Dlaczego? Organizacji wypomina, że skrytykowała inicjatywę ustawodawczą "Stop Pedofilii". Przewidywała ona, by za "genderową edukację seksualną" ścigano jak za pedofilię.

#neuropa #bekazprawakow #pedofilia #katolicy #bekazkatoli #tysiacurojenniezaleznychmediow #rodzina
  • 6
  • Odpowiedz