Wpis z mikrobloga

Był kiedyś taki film. Klimat sci-fi, body horror. Coś się odwaliło na stacji badawczej na obcej planecie. Do akcji zostają wysłani kosmiczni marines albo inni najemnicy. Na miejsce dostają się portalem który uruchamiany jest w dużej, sferycznej sali. po dotarciu do stacji, nikogo tam nie zastają. Podczas przeszukiwań wchodzą na stanowisko archeologiczne (ponoć cała stacja miała cel archeologiczny) i dowiadują się że odnaleziono tam skamieliny obcej rasy która była na tyle zaawansowana technologicznie że potrafiła modyfikować swoje DNA. Z badań wynikło że rasa ta miała dodatkowy, sztuczny chromosom który dawał im jakieś atuty ale potem coś poszło nie tak i doprowadziło to do ich wyginięcia. W gablotce koło stanowiska archeologicznego wyeksponowana była skamielina kobiety broniącej swoje dziecko przed "czymś". Archeolodzy nazwali tą skamieniałość Ewa (bodajże). Potem w nocy gdy wszyscy śpią zaczyna się rozpierducha z udziałem necromorphów i gdy konwencjonalna broń palna zawodzi, ludzie wyłapują monstra czymś w rodzaju upłynniających się ścianek które znaleźli w laboratorium. ! Ostatnia scena to walka z bossem który chce dostać się na ziemie przez wcześniej wspomniany portal.

Film z aktorami. Żadne CGI. Brzmi to jak jakiś Death Space albo Resident Evil ale nic mi tu nie pasuje.

#film #szukamfilmu
  • 4
@Ratel: Dokładnie. Strzał w dziesiątkę! Możliwe że twórcy filmu wzięli tytuł z dupy żeby zwiększyć zainteresowanie bo za nic bym się nie domyślił. Muszę go sobie przypomnieć, bo mi się dobrze kojarzy a jestem rozczarowany po obejrzeniu prequela The Thing. Producenci filmowi strasznie zaniedbują fanów groteskowych kreatur dokonujących perforacji flaczków i innych obleśnym pasożytów wyłażących z rożnych miejsc :<.