Aktywne Wpisy
Viado +5
Wkurza mnie to że w Turcji zginęło 45k osób a w mediach prawie cisza a jak 24 lutego zeszłego roku była eskalacja konfliktu na ukrainie to media trąbiły o tym 24/7 jakby był koniec świata, Chociaż do tej pory nie zginęło tam tyle cywili co w Turcji przez 1 dzień. Hipokryzja mediów
#turcja #ukraina #rosja #wojna #bekazlewactwa
#turcja #ukraina #rosja #wojna #bekazlewactwa
![](https://wykop.pl/cdn/c0834752/24470068472ef08ff0e4311b40a407bd5ca8a42753cf34adc07fb2baa54f25b6,q60.jpg)
202492 +2
Wszystko naprawione, dzieciak nosi "ucho", latka znów lecą. Zbliża się nieubłaganie koniec gwarancji, a co za tym idzie i darmowej wymiany zużytych elementów procesora. Dla niewtajemniczonych powiem, że koszt takiego procesora to sporo ponad 30 tys. złotych, czyli spora kasa. W związku z opowieściami, jakie były nam przekazane w klinice, po 5 latach (okres ochronny), można się starać o nowy procesor.
Z racji, że nie jestem pazerna, postanowiłam poczekać, prawie 6 lat, jednak niestety dłużej już się nie dało czekać, ponieważ procesor nosił wyraźne znaki użytkowania przez dziecko i nie mogłam być pewna jakości dźwięków jakie syn odbierał.
Rozpoczął się żmudny proces walki o nowy procesor. Najpierw listy z prośbą o wymianę, później wizyty kontrolne, potem odmowa i tak w kółko. Czemu? Bo procesor działa, a skoro działa to nie będzie wymiany. Moje racjonalne tłumaczenie, że skoro dano go na 5 lat, to staram się o niego dbać, tak by służył dziecku jak najlepiej, jakoś do nikogo nie docierały. Dodam tylko, że w momencie apelowania o nowy procesor, syn niektóre elementy miał już wspomagane plastrem, ponieważ się samoistnie rozłączały. Fakt, że bez gwarancji nie jestem w stanie z własnej kieszeni opłacić choćby najtańszej naprawy, został skwitowany stwierdzeniem, że mogą mi w klinice wymienić uszkodzony element na element, który ktoś już tam zostawił do naprawy. Czyli wymienimy zepsuty na zepsuty, ale naprawiony. Genialne :).
Po kilku odwołaniach, nawet mnie zaczęły puszczać nerwy. Zapytałam wprost, czy aby dostać nowy procesor dla syna, muszę obecny wrzucić pod samochód, albo utopić? Też żadne wyjście, bo wtedy i tak będę musiała czekać... Bez sensu.
Tak się poukładało, że razem z synem wyjechaliśmy do Wielkiej Brytanii. Mieszkamy tu ponad pół roku, mały ma szkołę itd.
Niestety problem procesora pozostał. Postanowiłam więc zasięgnąć rady u władz lokalnych, czy mam jakieś szansę na pomoc w tym temacie. Jak wszyscy wiedzą, na Wyspach obcokrajowcy to teraz gorący temat, więc sukcesu się nie spodziewałam.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po 3-4 tygodniach dostaję list z tutejszej kliniki z zaproszeniem na wizytę. Jedziemy z synem i jego niezbyt już pięknym procesorem, mina pań z kliniki na widok sprzętu bezcenna. Siedzę, czekam, patrzę co się dzieje. Do badań panie wymieniają mi prawie cały procesor, wygląda bosko, dla mnie to jak widok auta z salonu. Części mojego procesora wyglądają przy nich jak ubodzy, naprawdę ubodzy krewni po przejściach. Czekam na koniec badań i powrót moich zużytych części. Szok, panie oddają mi te części, które zamontowały. Na moje tłumaczenia, że nie stać mnie na zapłatę za te części, wybuchają śmiechem, że jaka zapłata? To dla dziecka, bo mu się NALEŻY. Wiecie jakie to uczucie? To jakby wygrać 6 w Totka.
Dodam tylko, że w ciągu 2 miesięcy od tamtej wizyty, dostałam list, że syn otrzyma najnowszy typ procesora mowy, mam jedynie wybrać sobie kolor jaki chciałabym dla syna.
W końcu historia z happy endem. Owszem, tak, ale ja pytam, dlaczego w naszym kraju tak trudne jest uzyskanie pomocy dla niepełnosprawnego dziecka? Dlaczego u nas trzeba się płaszczyć, błagać, o wszystko się wykłócać? Czy my, jako rodzice, czy same osoby niepełnosprawne, wybieramy taki los? Czy ja idąc i prosząc o pomoc dla syna, nadużywam czyjeś łaski? Oddałabym wszystkie procesory mowy i wszelkie inne cuda techniki, jakie zostaną dla osób niesłyszących wymyślone, za normalny słuch mojego syna.
Ktoś powie, że mi się w d...ie przewraca, bo wyjechałam za granicę. Może i tak, bo będę wychwalać kraj w którym po 4 miesiącach udało mi się uzyskać większą pomoc dla syna, niż w moim rodzinnym kraju przez 2 lata.
#coolstory
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez moderatora
@rzep: Uważaj. Ja kiedys w podobnym wątku to napsialem to chciano mnie niemal zlincoowac i oskarżano o pisanie komentarzy za rzadowe pieniadze. Przekonywano mnie ze pieniedzy w nasyzm systemie wystarczy na wszystko wystarczy je rzekomo dobrze wydawac a nie na dyrektorow. Demagoia i tyle. Wystarczy zerknac na dane.
Kiedys na zagranicznym portalu widizlaem
@edgar_k:
@ludzik: Meh, wczoraj prawie takie samo pytanie zadała mi studentka. Imo jeżeli ktoś przed implantacją chociażby nie odróżniał "mu mu" od "brum brum", a po implantacji potrafi rozróżnić krówkę od samochodu to już poprawa jakości życia i sukces.
FTFY
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Implant ślimakowy prawem nie towarem?
Chcesz być leczony nowymi metodami, to musisz płacić jak na zachodzie - nikogo w USA nie obchodzi, że w Polsce się mało zarabia - chcesz nowy implant dla dziecka czy lek, płać tyle samo co Niemiec, Francuz czy Anglik.
No i dedykuje obrazek
@Nawet_Fajny: a wiesz, ile zarabiają lekarze na zachodzie? Ilościowo więcej niż u nas, a do tego zwykle waluta jest 4 czy 5 razy więcej warta niż nasza.
@edgar_k: faktycznie, mała róznica ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Życzę dużo zdrowia dla synka i gratuluję życia w normalnym kraju
@Nawet_Fajny: nie. Masz w polsce 9%, w Niemczech 15,5% ( http://www.poloniusz.pl/artykuly/ubezpieczenie-zdrowotne-pracownikow-w-niemczech/ ) w UK cięzko policzyć, ale ok 12% łącznie (skladka od pracodawcy + pracownika, z uwzglednieniem,ze tam placi sie po prostu ubezpieczenie i calosc idzie do wora na ochrone zdrowia, emerytury (male w porownaniu do naszych), etc).
no, więc kup za te złotówki aparature -
Komentarz usunięty przez autora Wpisu