Wpis z mikrobloga

39 935 - 1 = 39 934
#365filmow 343 - 1 = 342

Jupiter Intronizacja (2015)

6/10
Z Milą Kunis ani z żadną postacią się nie zżyłem, żadna nie była dla mnie jakaś przebojowa. Ot tacy szaracy, choć gra aktorska nie była zła.
Na minus zdjęcia - sceny walki to straszny burdel, niech no opiszę przykładową:

hop hop pew pew pewp ew

jeb jeb hop hop pew pew pew bum jeb jeb jebut sss sss sss jeb jeb pew pew

I to nie w jakiś kontrolowany sposób, tylko zoom tak, aby w kadrze zmieścił się tylko ten efekt specjalny (no przecież boxoffice to nie jest jakiś limit, to cebula w Wachowskich i trzeba #!$%@?ć jak najwięcej światełek).
Główny bohater strasznie op, #!$%@? biegał z tą tarczą i rzadko kiedy obrywał nawet, gdy strzelali do niego z trzech stron. Sick.
Schematy? Cóż, niby jakieś są. Biją się, smutek :(( biją się, smutek :(( biją się, smutek :(( i zawsze #!$%@? każdy ratuje się z opresji w niewytłumaczalny sposób, bo ktoś miał takie widzimisię, bo nie można było wymyślić czegoś innego.
Oczywiście jak domyślacie się po produkcji Wachowskich - jest slow motion. Tylko, że w najmniej odpowiednich momentach. No naprawdę, srając bym osiągnął lepszy efekt używając slowmo.
Czarny charakter to straszna nowociota. Ani się go nie bałem (żeby mi Mili Kunis nie zgwałcił), ani nie żywiłem do niego urazy. Chuderlawy szczeniak.
Wszystkie wątki które powinny wzruszać szybko się kończą i szybko zaczynają, nie można pomyśleć - zaraz przechodzimy do następnej sceny.
Nie jest jakaś mega klapa sedes gówno mocz i wymioty, da się wysiedzieć te dwie godziny, no ale tą pozycje można ominąć bez żadnych wyrzutów.
#maratonfilmowy