Wpis z mikrobloga

#zbutawjezdzam po raz pierwszy. Na początek trochę tradycji, historii, sportu i ogromna rywalizacja.

Il Palio, czyli dosłownie "wyścig konny" to największa tego typu impreza w całych Włoszech, odbywająca się dwa razy w roku na Piazza del Campo - centralnym placu Sieny (Toskania). Zawody gromadzą ponad 40 000 osób, zgromadzonych w środku i dookoła, obserwujących wyścig wokół rynku. Za najlepsze miejsca (na balkonach i przygotowywanych trybunach) trzeba zapłacić. Mimo to chętnych nie brakuje i miejscówki rezerwować trzeba z dużym wyprzedzeniem. Co sprawia, ze Il Palio jest tak wyjątkowe? Nie zrozumiemy tego fenomenu bez znajomości duszy Sieny.

Siena położona jest w środkowej części Toskanii, jednego z najbardziej popularnych regionów turystycznych na świecie (i przy okazji najbogatszych). Jej serce, położone na wzgórzu i otoczone murem obronnym zabytkowe centrum miasta, podzielone jest na 17 części, zwanych contradami. Owe contrady najprościej przyrównać do naszych dzielnic, ale takie porównanie z pewnością nie spodobałoby się rodowitym sieneńczykom. Contrada to coś więcej niż terytorium. To tradycja, historia, a przede wszystkim honor i duma. W dawnych czasach contrady zajmowały się zbieraniem podatków, organizacją zbrojnych czy utrzymywaniem fontann (każda ma swoją). Dzisiaj również są na swój sposób niepodległe. Mają wyznaczone granice, swoje władze i prowadzą z innymi contradami coś na kształt stosunków dyplomatycznych. Relacje między poszczególnymi terytoriami zależą głównie od wyników Il Palio.

Mapka Sieny z podziałem na contrady

Aquila (Orzeł), Bruco (Gąsienica), Chiocciola (Ślimak), Civetta (Sowa), Drago (Smok),Giraffa (Żyrafa), Istrice (Jeżozwierz), Leocorno (Jednorożec), Lupa (Wilczyca), Nicchio (Muszla), Oca (Gęś), Onda (Fala), Pantera (Pantera), Selva (Las), Tartuca (Żółw), Torre (Wieża) i Valdimontone (Baran) - oto cała siedemnastka. W przeszłości było ich więcej, ale od XVIII wieku pozostały właśnie te. W całym mieście można znaleźć symbole danej contrady - od muzeów i kaplic (podobnie jak w przypadku fontann, każda contrada posiada własne), przez flagi, pomniki i płaskorzeźby, aż po konewki i inne gadżety. Utożsamianie się z contradą jest więc bardzo silne.

O samej Sienie będzie jeszcze okazja napisać (zdecydowanie jest o czym), natomiast teraz wróćmy do gonitwy. Pierwsze Il Palio odbywa się2 lipca. Startuje w nim 7 koni, które nie startowały w poprzednim lipcowym wyścigu. Trzy są dolosowywane. Pozostałe 7 startuje 16 sierpnia, uważanym za bardziej prestiżowy dzień. Po pierwsze dlatego, że uważane za pierwsze, historyczne Il Palio odbyło się właśnie tego dnia, roku 1310(!). Poza tym zwycięzca drugiego wyścigu zostaje najlepszy na kolejne 10 miesięcy, a nie 6 tygodni. Do 7 contrad dolosowuje się 3, ścigające się w pierwszym terminie. System doskonały jest i lepiej nie być wybranym przy pierwszej próbie, ale cóż. Tradycja - rzecz święta.

Starannie dobrane przez kapitanów konie też są losowane. Co ciekawe, nie mogą być czystej krwi . Z jednej strony dodaje to czynnik losowości, z drugiej chroni przed nieuczciwymi praktykami. Dodatkowo kapitanowie wystrzegają się wyboru najlepszych koni, bo nie wiedzą czy nie zrobią tym samym przysługi swojemu rywalowi. Po rozlosowaniu konie są zamykane pod klucz, niczym bolidy formuły 1 przed Grand Prix. Dżokeje najmowani są z zewnątrz. Nie jest do jednak dla nich gwarancją spokoju i bezpieczeństwa. Zdarzało się, iż po wyścigu dżokeje byli atakowani przez mieszkańców contrady, która nienawidzi się z contradą korzystającą z jego usług. Coś na kształt kosy między klubami piłkarskimi. Wrogość między contradami jest oficjalna. Relacje pomiędzy poszczególnymi mogą się zmieniać, ale wróg na zawsze pozostaje wrogiem.

Przed wyścigiem następuje nabożeństwo, a ksiądz błogosławi dżokeja i konia. Zasada samej gonitwy jest bardzo prosta - zwycięża contrada, której koń pierwszy pokona trasę wokół rynku 3 razy. Celowo piszę koń, bowiem dżokej może po drodze spaść (zdarzało się). Ważne, żeby na mecie zameldował się koń z przyczepioną do łba wstęgą w barwach contrady. Wstęga, w przeciwieństwie do dżokeja, jest obowiązkowa. Historia zna aż 23 przypadki zwycięstwa wywalczonego przez samotnie gnającego wierzchowca. Sam wyścig jest dość brutalny. Można uderzać inne konie i innych dżokejów. Wypadki są wpisane w naturę wyścigu. Zakręty są ostre, plac położony jest pod sporym kątem, a zawodnicy jadą na oklep (czyt. - bez siodła). Stosunkowo często ofiarami są konie, które padają na trasie. Ciekawie prezentuje się start. 9 koni znajduje się między dwoma linami, podczas gdy dziesiąty zawodnik jest poza nimi. Start następuje w momencie, gdy zdecyduje się on na wejście do strefy między linami. Doprowadza to do ustaleń i układów między dżokejami - zawodnik spoza lin może wybrać moment, który będzie premiował konia ustawionego bliżej linii startowej.

Co po zwycięstwie? Wielka feta. Zaczyna się natychmiast po zakończeniu trwającego mniej więcej 1,5 minuty wyścigu. Triumfujący koń zostaje bohaterem, dżokej także, choć nieco mniejszym. Największym przegranym nie jest ostatni na mecie, ale drugim. Był najbliżej, ale jednak odniósł porażkę. Nagrodą jest przede wszystkim prestiż i duma. Kwestie materialne? Owszem. Jedwabny, ręcznie malowany sztandar, prezentujący ważne dla miasta momenty, dumnie noszony przez zwycięską contradę w licznych paradach, które odbywają się przez cały rok. Świętowanie trwa bardzo długo. Uroczyste kolacje, śpiewy i hektolitry wina. Wszystko to w atmosferze średniowiecznego miasta i ubranych w epokowe stroje mieszkańców. Podróż w czasie gwarantowana.

https://www.youtube.com/watch?v=ffOXBd9QBZ8

#wyscigikonne #konie #ciekawostki #siena