Wpis z mikrobloga

Deklaracja nowej wiary

Oddech wyziera z ust jak niepożądany gość. Nie wszyscy jednak są tego samego zdania. Część zagubionej jazni wita się z nim po raz wtóry, po raz wtóry z uśmiechem i szacunkiem. Mącę w garncu, kręcę coraz szybciej. Wulgarnie dopytuję się o szybszy akt łaski. Czy zmiana frontu wolności jest odpowiednim rozwiązaniem? Może to też kolejna prozaiczna aura czynności dnia codziennego. Dobro bądz zło. Szczęście lub smutek. Życie albo śmierć. Rozstrój dróg jest niepoliczalny. Wszelkie definicje stają się zbyteczne w równaniu umierania. Decyzja jest ukryta pod kołdrą powiek. Bliskie osoby jeszcze nie wiedzą, czego mogą nie doczekać. Zimno rozpiera. Zapraszam większe pokłady surowości. Obserwuję klawiaturę która słucha każdego polecenia, manifest nabiera jedynego słusznego koloru. Jest nim brak odcienia, zupełny zanik istnienia brzasku światła. Robi się niebezpiecznie? Pomyślisz o tym w ten sposób, gdy zobaczysz wyraz mojej twarzy. Będzie ona odbiciem wszystkich emocji ofiar przyszłych dni. Bliskich? Dalekich? Odpowiedz jest jedna, niepowtarzalna. Będą to dni ostatnie. Opuszczam więzy amoku, może czas wybrać się poza łańcuchy egzystencji. Podjąć działanie, które wywrze efekt finalny. Piorunujące oddziaływanie napawa optymizmem. Już w tym momencie wiem, że moment w którym opuszczę piwnicę, będzie momentem pierwszej czystki. Niech każdy który napotka mnie na swojej drodze... zostawiam brak świadomości. Oni wszyscy mogą tylko kąpać się w ciemności którą będę roztaczać. Nastanie epoka chłodu, wszędobylskiej krucjaty. Odwrócenie miłości drogowskazem do szczęścia? Owszem, tylko te szczęście będzie miało jednego właściciela, żadnego innego-tylko mnie. Schodzę stopień niżej.

#wylewytrebrona

  • 7