Wpis z mikrobloga

@Zdanio: My na switchach sieciowych pisaliśmy "#!$%@?", "syczy", "mruga", "sieje", "sypie się ale nie wyrzucać" i takie przeważnie po odstaniu, wracały do sieci po burzach, jak nie było nic innego na stanie. Takie ewidentnie nienadające się już do niczego dostawały śrubokrętem dużego X na obudowie, wtedy było wiadomo, że go lepiej nigdzie nie podpinać :D
@hrumque: Przy hurtowej cenie ~10-12zł za switcha nie warto było sie bawić w naprawę. W większości przypadków winny był zasilacz, który nie wyrabiał po mignięciu prądem (mowa o impulsowych, bo stare trafoki były nie do zdarcia), ale to odległe czasy. Po "oszkleniu" 80% sieci problemy ze switchami się skończyły :)