Aktywne Wpisy
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/d84bbe5aae4bba50f679d613067197d4c3e2a8411dbb0469b35d4e7913f32108,q60.jpg)
Tu magical czekam #danielmagical #patostreamy
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/f2e538df7f2c94b49976fc85382bed545c68413fd180a7b08d0d654927247562,w150.png)
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/mug3n_BIYt0yZ5PD,q60.jpg)
mug3n +2
Kto zgadnie koszt tego koszyka? #inflacja
Zawartość koszyka to pi razy drzwi warzywa na dole (ziemniaki, bataty, pomidory, parę ogórków), woreczek winogron, pomarańcze, 4 piwa ARGUS'a (mocne i tanie i całkiem znośne), 6 maseł 200 gram, trochę serów różnych pleśniowych, od cholery nóżek kurczęcych, trochę puszek z groszkami fasolkami itp, ciastka, brokuły. Takie większe zakupy.
Zawartość koszyka to pi razy drzwi warzywa na dole (ziemniaki, bataty, pomidory, parę ogórków), woreczek winogron, pomarańcze, 4 piwa ARGUS'a (mocne i tanie i całkiem znośne), 6 maseł 200 gram, trochę serów różnych pleśniowych, od cholery nóżek kurczęcych, trochę puszek z groszkami fasolkami itp, ciastka, brokuły. Takie większe zakupy.
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/45c3b89ba6f9656cde66f27ceb01821380e820e780f5c0bc52c4e1451c5dddab,w150.jpg?author=mug3n&auth=a6de68b25efbdc51bcfb84fc1711b7a8)
Pierwszy był bokser, błąkający się po drodze na mojej wiosce. Zerwał się z łańcucha (i bardzo dobrze), był wychudzony i miał wrośniętą obrożę. Ówczesny mój kierownik, uczulony na krzywdę bokserów, pomógł mi go przetransportować do schroniska, gdzie otoczono go należytą opieką i oddano w dobre ręce.
Drugi był wróbel, któremu pracowa kotka załatwiła skrzydło w ramach zabawy. Jego niestety nie udało się uratować. Weterynarz co prawda bardzo się starał, ale serduszko nie wytrzymało (╯︵╰,)
Kolejny był inny ptaszek, z którym wiąże się zabawna historia.
Kotka pracowa, często przynosiła różne martwe i prawie martwe zwierzątka do biura. Robiła to z nudów, bo miskę zawsze miała pełną. Razu pewnego zagoniła rannego ptaszka, aż do magazynu. Biedaczek był przerażony i miał coś ze skrzydłem, ale nadal latał, chociaż sprawiało mu to wiele trudności.
Wraz z kolegą odgoniliśmy wrednego kota i umieściliśmy ptaszka w kartonie. Jako, że nie jestem ornitologiem, stwierdziłam, że ptaszek jest drapieżny. Zakrzywiony dziób i szpony pisklaka na to wskazywały. Znalazłam telefon do okolicznej straży dzikiej przyrody i gościu powiedział, że przyjedzie następnego dnia.
Ptaszek cierpliwie czekał na pomoc i faktycznie, na drugi dzień dzwonek do biura. Otwieram, a tam pan w brązach i zieleniach, mówi że przyszedł po tego sokoła drapieżnego. Przynoszę mu kartonik, otwieram i konsternacja.
Gościu patrzy się na karton, potem na mnie, potem znowu na karton i mówi po dłuższej chwili:
- Pani żartuje?
- Eeeee, no nie bardzo... - odpowiadam równie skonsternowana.
- To nie jest żaden sokół, orzeł, ani nawet ptak drapieżny. To jest zwykły jerzyk!
Cegła na twarzy:
- Bo widzi pan... Myślałam, że skoro ma taki dziób i szpony...
- Każdy ptak ma dziób i szpony! No dobrze, zabiorę tego biedaka, ale że jest to dosyć późne pisklę i pewnie spadło z gniazda, to nie wiem, czy uda się go uratować. Ale następnym razem bardzo proszę sprawdzić, czy na pewno chodzi o ptaka drapieżnego. - i poszedł.
Nie muszę dodawać, że w drugim pokoju zaraz po wyjściu pana strażnika nastąpił wybuch rechotu. Sokół! Orzeł wędrowny! In my ass.
Ostatnio uratowałam przed zamarznięciem małego kotka. Po drodze z pracy znalazłam go na chodniu. Malutki, mokry, zabiedzony, zaropiałe oczka. Dostał na imię Ryszard, bo miał takie śmieszne kitki na końcach uszu. Został odkarmiony, odrobaczony, odpchlony i oddany po miesiącu w dobre ręce. Niestety, nie mogłam go zatrzymać ze względu na alergię, chociaż bardzo chciałam.
Oprócz tego jestem szczęśliwą posiadaczką królika (przez jakiś czas Piernik, bo pani w sklepie nie potrafiła odróżnić samca od samicy, teraz Bożenka), która jest tłuściochem i złośliwcem.
Generalnie dobry ze mnie człowiek i mam nadzieję, że wkrótce znajdę jakiegoś szczeniaka, który ostatecznie będzie mógł zostać.