Wpis z mikrobloga

Jest godzina 23:15. Nasz wysłannik trafia do baru Krokodyl - ostatniej otwartej knajpy na kieleckim deptaku przy ulicy Sienkiewicza. Jack Speary-Eary zamawia perłę i siada w sali dla palących, spozierając nieśmiało na karaoke, które rozgrywa się w pomieszczeniu naprzeciwko. Króluje disco-polo na przemian z przebojami Billy'ego Idola i Renaty Przemyk. Po skończonej zabawie uczestnicy zostają nagrodzeni kawałkiem pizzy. Do Speariego dosiada się mężczyzna wbity w czarny garnitur. Facet jest wyraźnie rozsierdzony -- uważa, że po odśpiewaniu piosenki w języku włoskim należała mu się cała pizza. ''Albo przynajmniej jakiś, #!$%@?, dzban piwa. Bo po angielsku czy polsku, to każdy idiota potrafi, co nie?". Nasz tajemniczy bohater przedstawia się jako doktor historii -- na studiach uczył się łaciny, czemu zawdzięcza umiejętność śpiewania po włosku. Po chwili dosiada się dwójka barczystych gości. Znają się z jegomościem, najwyraźniej z dawnych czasów. Namawiają kolegę, żeby raz jeszcze zmierzył się z mikrofonem: "Krzysiek, idź do Wojtka i ogarnij COSE DELLA VITA Erosa i #!$%@?, nie? Albo dla nas zaśpiewasz solo, albo wydupcam, nie?". Doktor Krzysztof udaje się do podstarzałego DJ-a. Negocjacje są bezskuteczne -- karaoke zakończone, niebawem zamkną bar. Jeden z kolegów nie daje za wygraną: "Krzysiu, #!$%@?! Dajesz anplagd!". Krzysiek się łamie: "Jeżeli utworu nie znam, to potrzebuję 3-4 godzin, żeby się przygotować''. Namowy trwają. Doktor historii na coraz większe wątpliwości: "Od dwóch do trzech dni potrzebuję. Wykształcenia typowo muzycznego nie mam''. Drugi kolega: "Krzychu, surowo!''. W końcu udaje się osiągnąć consensus: Krzychu zaśpiewa jutro w Ostrowcu (''U tej #!$%@?!" - kwituje jeden z kolegów). Pan doktor opuszcza lokal; nasz wysłannik zostaje sam na sam z fanami talentu Krzysztofa. Speary-Eary próbuje od nich wyciągnąć, czym się zajmują. Okazuje się, że pracują na zlecenie Elżbiety Zapendowskiej i w całym kraju rekrutują ludzi do programów muzycznych. ''A ty, #!$%@?, myślałeś, że ci ludzie tak sobie przychodzą na castingi?" Speary potakuje i od razu przyjmuje szorstką ripostę: "To jesteś #!$%@?, #!$%@?!". Panowie żegnają się uściskiem dłoni -- wyruszają szukać następnych talentów.
  • 2