Wpis z mikrobloga

#gry #przygodowki #ssocenia #recenzja #brokensword

Przed chwilą skończyłem Broken Sword - Shadow of the Templars: Director's Cut. Gra uważana za klasyk gatunku, a przy okazji dostępna jest jej wersja odświeżona - wstyd było się w końcu z nią nie zapoznać.

I rzeczywiście, gra jest jak najbardziej grzechu warta. Mamy tu opowieść o tajemniczych, spiskujących bractwach i artefaktach, a wszystko to w duchu Indiany Jonesa. Jeśli ktoś jak ja uwielbia takie klimaty, będzie się czuł jak w domu. Sama główna historia jest raczej poważna, ale humoru wokół jest tu co niemiara. Nie jest to typowa, śmieszna produkcja z abstrakcyjnymi zagadkami i humorem, jakich pełno było w okolicy jej wydania. Tutaj dowcip jest delikatniejszy, nie tak nachalny - gra to dobrze i nie wybija z klimatu. Fabularnie świetny miszmasz akcji, strachu i humoru.

Mam niestety kilka zastrzeżeń do samej konstrukcji rozgrywki. Nie wiem, czy to wina edycji rozszerzonej, która kilka zagadek zmieniła lub usunęła, ale gra jest bardzo prosta. Zupełnie odstaje od tych klasycznych, bardzo trudnych i żmudnych przygodówek starej daty. Jest to na tyle łatwe, że zwyczajnie przeszkadza. Praktycznie nie ma ciekawych, logicznych i wielopoziomowych zagadek. Nie ma też żadnych wymagających układanek, choć muszę przyznać, że dwie z szyfrowanymi wiadomościami bardzo mi się spodobały. Reszta nie stanowiła dla mnie praktycznie problemu, co znaczy, że nie dały również za wiele satysfakcji z ich rozwiązania. Większość gry to na dobrą sprawę dialogi z postaciami, które są oczywiście dobrze napisane, dowcipne, niekiedy błyskotliwe oraz ciekawe, lecz jest ich na tyle dużo w porównaniu do zagadek, że zwyczajnie momentami mnie one irytowały i czekałem kiedy w końcu będę mógł rozwikłać jakąś łamigłówkę. Zdecydowanie jest coś nie tak w proporcjach między zagadkami, a rozmowami z NPCami. Mała ilość zagadek i ich niski poziom trudności ma też rzecz jasna swoje dobre strony - osoba, która za bardzo nie ogarnia przygodówek, może od tak wskoczyć do gry i bez większych problemów ją skończyć. Szczególnie, że dodano system podpowiedzi i dziennik.

Voice overy, muzyka i grafika jak najbardziej na plus. Szczególnie spodobała mi się warstwa video. Staroszkolna, schludna grafika 2D przypominająca nieco kreskówkę (choć z generalnie realistycznie przedstawionymi obiektami), a nie jakiś pseudo pixel art.

Z pewnością mogę polecić grę fanom przygodówek. To klasyk i chociaż moim zdaniem nie jest aż tak genialny jak go malują, ma kilka problemów, nawet jeśli chodzi o przedstawienie fabuły, to ciągle fajna przygoda z ciekawą historią i naprawdę niezłym humorem. Trzeba znać. Bardzo się cieszę, że mam kolejne części przed sobą, już nie mogę się doczekać by poznać kolejne tajemnice odkrywane przez Nico i George`a. W sumie poleciłbym ten tytuł nawet osobom, które w przygodówki grają bardzo mało - dzięki wspomnianym przeze mnie niskim poziomie trudności oraz małej ilości zagadek, a także systemie podpowiedzi, nie da się tu zaciąć, więc żółtodziób powinien się tu odnaleźć stosunkowo łatwo. Osób, dla których przygodówki to, hehe, te nudne gówna, co się nikogo nie zabija, xD, jak ty mozesz w to grac lamusie xD, i tak nie przekonam, ale to już ich strata.

Dopiero po napisaniu tego wszystkiego zdałem sobie sprawę, że nabazgrałem taki stosunkowo długi i chaotyczny wpis o przygodówce, więc najpewniej nikt tego nie przeczyta i nawet się żadnych plusów, komentarzy lub jakiekolwiek innej reakcji nie doczekam, co mnie trochę smuci, ale trudno :P #whocares
SadStatue - #gry #przygodowki #ssocenia #recenzja #brokensword 



Przed chwilą skońc...

źródło: comment_sat765bvWXlL3XVBsTycfXKm1C5Pb9KO.jpg

Pobierz