Aktywne Wpisy
Argajl +111
Czy spotkaliście się z taką sytuacją w #lidl ? Musiałem parę dni ochłonąć by to opisać.. W ostatni piątek byłem z rodziną na zakupach w niedawno otwartym nowym sklepie Lidl przy ul. Odkrytej w Warszawie.
Było chwilę po godzinie 15:00 gdy z wyładowanym na maxa wózkiem mimo próśb moich i innych klientow o otwarcie kasy standardowej zostaliśmy zaproszeni do kas samoobsługowych… ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Prośby i niezadowolenie zostały zbyte przez pracownika,że cytuje: „Taka jest polityka firmy” a „jeśli nie uda nam się zmieścić w 1 koszu kasy automatycznej resztę zakupów możemy dokończyć w drugiej innej kasie”.
Było chwilę po godzinie 15:00 gdy z wyładowanym na maxa wózkiem mimo próśb moich i innych klientow o otwarcie kasy standardowej zostaliśmy zaproszeni do kas samoobsługowych… ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Prośby i niezadowolenie zostały zbyte przez pracownika,że cytuje: „Taka jest polityka firmy” a „jeśli nie uda nam się zmieścić w 1 koszu kasy automatycznej resztę zakupów możemy dokończyć w drugiej innej kasie”.
SweetStrawberry +100
Daaawno mnie tu nie było ʕ•ᴥ•ʔ Nawet się troszkę stęskniłam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#pokazmorde #atencyjnyrozowypasek
#pokazmorde #atencyjnyrozowypasek
Proponuję taksówkę, wyciągniemy mu portfel, zobaczymy, gdzie mieszka i niech go odwożą - nie, nie, nie. Taksówkarz go okradnie. Proponuję zadzwonić po straż miejską, niech pojedzie na Kolską, przynajmniej nie zamarznie i nie zostanie pobity - nie, nie, nie, bez sensu, żeby płacił.
Pan nie może ustać, wyrywa się i chce iść. Pijackim bełkotem wypluwa: #!$%@?! do pary, która zajęła się nim jako pierwsza. Chłopak się zdenerwował: to ja panu chce pomóc, do domu chce pana odwieźć a pan do mnie #!$%@??! W dupie to mam.
Zostaliśmy we troje, ja, mój chłopak i pan. W zasadzie we dwoje, bo pan uznał, że musi już iść. Idziemy za nim, obserwujemy z bezpiecznej odległości. Po 10 metrach, pan chwyta się ogrodzenia stadionu, potem drzewa i przewraca się. Mówię do chłopaka: zadzwońmy po straż miejską, przecież go tu nie zostawimy, nawet nie wiemy gdzie go odprowadzić. Ok, dzwonimy, zaraz podjedzie patrol. Po kilkunastu minutach patrolu jak nie było tak nie ma, podchodzimy do pana, podnosimy go, otrzepujemy. Zimno nam bardzo, zaraz zamkną lodowisko.
-Dobrze się pan czuje?
-Mmmm
-Ma pan w kieszeni telefon?
-Mmmm
-Mogę wyjąć?
-Mmmm
Wyjęłam. 16 nieodebranych połączeń od Asi.
-Chce pan usiąść?
-Mmmm
Sadzamy go na ziemi. Pan szczęśliwy, układa się już do spania. Chłopak podkłada mu teczkę pod głowę, ja dzwonię do Asi.
-Dobry wieczór. Eeee... Znaleźliśmy pana, który jest właścicielem tego numeru...
-O BOŻE JAK JA SIĘ MARTWIŁAM, gdzie on jest, wszystko w porządku?
-W porządku, czekamy z nim pod stadionem.
-TO JA JUŻ JADĘ!
Dzwonię na straż miejską, niech nie przyjeżdżają. Minęło pięć minut od "czyli odwołuję patrol" i jedzie straż miejska, straż miejska tak pochłonięta obowiązkami, że nie zauważyli człowieka na ziemi...
Żeby nie przedłużać: pani po 25 minutach od telefonu zjawiła się z nastoletnim synem i z wielkim trudem zabrali głowę rodziny do samochodu.
Zamknęli jarmark świąteczny i nie zjedliśmy grilowanego oscypka z żurawiną.
Disko lodowisko całkiem spoko.
#truestory #dobryuczynek
@noczesc: gratuluje :)