Wpis z mikrobloga

943 - 1 =942

Konrad T. Lewandowski, Most nad Otchłanią, Fantasy

Autor jest dość kontrowersyjną postacią, głównie jednak za sprawą swojego zachowania. Na szczęście nigdy nie miałem problemów z oddzieleniem osoby pisarza od jego dzieł. Dlatego gdy przeczytałem kilka pochlebnych opinii o tej książce nie wahałem się po nią sięgnąć. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem(wcześniej miałem okazje przeczytać kilka opowiadań), choć jest to pierwsza jego powieść którą przeczytałem.

Główna jej część(książka składa się jeszcze z prologu i epilogu, które opowiadają jednak osobne, ale w pewien sposób ze sobą powiązane historie) opowiada o moście-mieście, który rozpostarty jest nad bezdenną przepaścią. Służy on równocześnie koczowniczym plemionom jako przejście na drugą stronę otchłani. Nie odbywa się to jednak za darmo i daniny składane przez plemiona są głównym źródłem utrzymania dla mieszkańców mostu. Samo miasto jest areną dla licznych konfliktów. Stare Rody bronią się przed Nowymi, kościół Pana Gwiazd stara się zwalczyć proroka Bestii, a religia zdaje się być podkopywana przez naukę. Sceneria ta po trochu przypomina Włochy w dobie renesansu. W takich warunkach wkracza główny bohater. Andremil jest potomkiem Starego Rodu i nieoczekiwanie dla siebie zostaje wysłany na wojnę z koczownikami. Od tego zaczyna się historia pełna politycznych intryg, zdrad, wojennych dokonań i miłości. Na fabularnym poziomie nie ma się do czego przyczepić. Historia jest ciekawa i satysfakcjonująca, choćby tylko dla niej warto przeczytać tą powieść.

Poza tym autor w swojej książce zawarł jeszcze idee i pomysły. Podczas lektury możemy natknąć się na liczne odniesienia do naszej filozofii. Czy to poprzez religijne doktryny, czy poprzez przemyślenia różnych postaci(szczególnie pod tym względem wyróżnia się filozof Sokretot). Autor wprowadził do powieści przemyślenia na temat cykliczności czasu, czy pomysły na idealne państwo. Są to na pewno elementy, które podnoszą rangę tej powieści, a równocześnie nie przeszkadzają w odbiorze fabuły. W Moście nad Otchłanią autor zawarł też własne, ciekawe pomysły. Wśród nich wyróżnia się nietypowe sklepienie niebios i ich wpływ na funkcjonowanie ludzi, był to zresztą element, który bardzo mnie zachwycił i dał duże nadzieje na resztę książki. Otóż w świecie stworzonym przez Lewandowskiego ciała niebieskie nie zachowują się tak przewidywalnie jak w naszym, np. słońce wschodzi każdorazowo w innym miejscy, ma różne rozmiary i barwy, czy nawet występuje w różnej liczbie. To samo tyczy się innych obiektów na nieboskłonie. W związku z czym nie istnieją pewne sposoby wyznaczenia kierunków. Różnie społeczeństwa starają się temu na różne sposoby zaradzić np. wędrując w kierunku w którym wieje wiatr. Jak łatwo się domyślić nie jest to dobry sposób.

Tak odważna ingerencja autora w prawa przyrody pozwalała mieć nadzieje na coś wyjątkowego i tu następuje lekkie rozczarowanie. Choć ciekawie autor wykorzystał ten pomysł np. w stworzeniu interesującej religii to zostaje lekki niedosyt, bo jest to chyba jedyny element fantastyczny(jest jeszcze właściwie Otchłań). Gdyby go usunąć opowieść, choć trochę mniej ciekawa, wyszłaby bez szwanku. Książka Lewandowskiego nie jest więc odporna na brzytwę Lema. Mimo to książka plasuje się w mojej czołówce tegorocznych lektur. Polecam!

#bookmeter
Vivec - 943 - 1 =942



Konrad T. Lewandowski, Most nad Otchłanią, Fantasy

Autor jes...

źródło: comment_F3937LTHnz268ZPwci6Lrjqf7M2Nopz2.jpg

Pobierz