Wpis z mikrobloga

Dla mnie był to najbardziej aktywny Marsz Niepodległości. Zaczęło się już dziać przy ulicy Smolnej przy wejściu do PKP Powiśle. W głębi ulicy stał oddział policji, który został zaatakowany przez niewielką grupkę chuliganów. Zakotłowało się, poleciały race i petardy, kilka samochodów ma na pewno rysy, ale na szczęście nic nie spłonęło.

Niestety jakiś przypadkowy gość, który robił zdjęcia, na pewno nikt z prasy, dostał kilka razy w głowę, a potem kilka kopniaków już jak leżał na odchodnym. Krew mu się polała z twarzy, był w szoku, ale chyba nic mu się nie stało, bo po chwili stał oparty o ścianę i przeglądał czy wyszło mu jakieś zdjęcie.

Ludzi na moście było mnóstwo. Szedłem dołem, a z mostu leciały na mnie race i petardy. Głównie petardy jednak, bo race odpalali przy barierkach, co wyglądało w sumie całkiem majestatycznie.

Że będzie akcja, wiedzieliśmy jak na rondo Waszyngtona wszedł kordon policji. Marsz jeszcze nie zszedł z mostu, przed Straż wyrwało się może kilkunastu-kilkudziesięciu zamaskowanych uczestników, ale cała reszta albo stała, albo powoli szła do przodu.

Bardzo fajne jest uczucie, gdy tłum na moście skacze w rytm "kto nie skacze ten z policji" i wszystko wokoło zaczyna falować i pulsować :D

Koniec końców wyrwała się spora grupka. A za sporą grupką - kolejni. Głównie bokami, bo czoło marszu było dość szczelne, ale bokiem można było się przedostać. I tutaj już zadziałał standardowy scenariusz, czyli poszła w ruch kostka brukowa, barierki, butelki, race, petardy, wszystko.

Marsz się na początku zatrzymał, potem szedł wolno bokiem, bliżej stadionu. A na rondzie były w użyciu prawie non-stop dwie armatki wodne, a trzecia czekała w pogotowiu. Co ciekawe, jedna z armatek lała czerwonym barwnikiem i potem wracających z Marszu sprawdzali, czy nie jest się przypadkiem pokolorowanym. Generalnie park Skaryszewski okazał się chyba zaskoczeniem dla policji, bo wszyscy napastnicy po tamtej stronie zwiali w park i tyle ich widziano, potem zresztą od strony parku byli atakowani.

Hasła o prowokacji są oczywiście populistyczne, lekko mówiąc, ale sam byłem świadkiem jak trzech zamaskowanych wyszło przed czoło marszu, obrócili się twarzą i pokazywali środkowe palce, krzycząc i zachęcając do starcia. Jeden z uczestników podbiegł do nich, zerwał kominiarkę i zwiał z powrotem, a tamtych trzech jak na zawołanie ścisnęli się jak mogli otaczając ramionami, założyli mu inną kominiarkę i gdy byli już nierozpoznawalni, to prowokowali dalej.

Było ostro jak weszła do gry jednostka policyjna AT (o ile to było AT a nie coś pomiędzy, ale każdy mówił o AT i wyglądali tak, że już nikt nie krzyczał "zawsze i wszędzie..."). W pewnym momencie wbili się klinem na błonia wytwarzając wokół siebie półkole chuliganów. Zabrnęli całkiem daleko, stanęli w miejscu i zaczęli się cofać i nagle z kilkuset gardeł wydał się dźwięk bojowy pt." JAZDAAAA" i "RRAAAAAAAA" i cały tłum ruszył na policjantów.

Prewencja uciekała szybko, AT skupili się maksymalnie w sobie i też zaczęli się szybko wycofywać. Straż Marszu wbiegła między nich i stopowała - jeden ze Strażników dostał kamieniem w twarz i padł niczym rażony piorunem, ktoś krzyknął: "meeddyyyyyyyk, potrzebuję medykkaaaaa" (Enemy Territory tak bardzo), wynieśli go w czterech. Twarz we krwi, ale żył, potem już sam poszedł do karetki.

Ogólnie rzecz biorąc Straż Marszu nie panowała nad tłumem i nad sobą, byli agresywni, jeden ze strażników nawet zaczął się bić z uczestnikiem. Dużo agresji i dużo wrzasków. Czasami tak trzeba, ale w wielu sytuacjach widać było, że chłopaki nie mają już sił. Dowódcy próbowali niektórych stopować i ogarniać, bardziej agresywnych brali za chabety i odciągali do tyłu. Chuliganeria zrobiła swoje, było ich trochę, ale chyba niewiele więcej niż rok temu, i wystarczyła obecność policji, aby ich "sprowokować". Gdy policji nie było widać, to nawet na czole marszu było względnie spokojnie. Względnie, bo chcieli już biec się #!$%@?ć, a straż marszu nikogo nie puszczała, więc rodziły się konflikty.

#marszniepodleglosci
  • 5
@bhat: To nie było tak. Nie znasz się, nie czytasz wykopków.

Agresorzy to NIE BYLI UCZESTNICY MARSZU. Pojawili się out of fuckin' nowhere, w ogóle w tym marszu nie szli. Chodzą słuchy, że to był lewacki desant bezpośrednio na most. W marszu szły wyłącznie rodziny z dziećmi, podobno jak ktoś nie miał dziecka, to mu wypożyczali. Każdy uczestnik był niespotykanie spokojny, nie było ani jednego Seby, nikt nie krzyczał agresywnych haseł,
@bhat: Atak AT na tłum i późniejszy kontratak był niesamowity, ludzie stojący dalej zaczęli panikować i w pewnym momencie myślałem że przerodzi się to w regularną wojnę. Dziwne że nie można znaleźć nigdzie nagrania z tego, może pyta coś ma.
@ciasteczkowy-potwor: Dla mnie to był najbardziej emocjonujący moment, bo utknąłem pomiędzy policją i chuliganami. Z tyłu mi wrzeszczą okrzyki bojowe i zaczynają sprint, z przodu jest policja, która się mobilizuje i cofa w panice. Obie strony nabuzowane, obie strony pełne agresji. Policjanci wyłamywali się z szyku i albo wracali szybciej od reszty, albo wprost przeciwnie - brali pałę i wyskakiwali do przodu. Coś niesamowitego.
@ciasteczkowy-potwor: @bhat Stałem z tyłu przy ogrodzeniu okalające Narodowy ludzie nagle zaczeli w panice sie cofać po chwili komenda nie tratować się i poszła z przodu fala do przodu a później brawa jak prewencja i AT zostali pogonieni. Nieźle musiało to z bliska wyglądać. Jak widać na kozaków znajdą sie jeszcze więksi.