Żaden z 3 albumów mnie nie zawiódł, Mac wrócił do swojej smutnej stylistyki z jazzowym zacięciem, a mogło być tak pięknie z Arianką żyć sobie śpiewać i kochać, aleee nieee nie pykło. O YG zdecydowanie najbardziej się bałem, bo Still Brazy to topka 2016 i wciąż świetny album przesiąknięty West Coastem i brzmieniem z lat 90. Stay Dangerous jest trochę płytą w muzycznym rozkroku, bo ok mamy ponad połowę płyty wyprodukowaną przez
@noitakto: nie krytykujesz tego co wrzuca tylko plujesz jadem na coś co jest zupełnie niezwiązane z tematem, bez żadnego powodu wtrącając to do wątku, gdy nikt o tym nie wspominał. Tylko po to żeby ponarzekać na coś czego nie lubisz w ignoranckim tonie, sprowadzając to do absurdu żeby pokazać jak to dziś jest źle w muzyce, jak się nie znają a ty się znasz bo nie słuchasz lil poopa (ha ha