Taka tam trauma z dzieciństwa więc muszę się podzielić tym jak rodzice mnie gnębili i w ogóle...

Za młodych lat - jak miałem ich 10 czy tam 12 - ojciec kupił pierwszy komputer. Przez kilka lat w domu była taka zasada, że ja i rodzeństwo mogliśmy sobie grać przez.... pół godziny dziennie i to tylko w piątki, soboty i niedziele! Mieliśmy taką małą nakręcaną kurę, która mierzyła czas i włączał się
kiedyś, jak byłem małym niejadkiem i rodzice z troski starali się pilnować, żebym zjadał całe obiady (o #!$%@?.. kiedyś naprawdę tak było! :O ), to gdy był czas na zjedzenie zupy starałem się nalewać ją samodzielnie i zjadać wtedy, gdy nikt nie widział. Nalewałem sobie niewielką jej ilość i kręciłem talerzem tak, żeby zupa porozlewała się po brzegach, co sprawiało wrażenie, że było jej dużo więcej.. strasznym debilem się kiedyś było. Miałem
Tak się właśnie zastanawiałem czemu jako dziecko się świetnie uczyłem w podst i gimbazie a potem już przeciętnie. I to ze strachu przed rodzicami, pamiętam że jak byłem małolat to za każdą jedynkę czy nieodrobione lekcje to miałem istny terror w domu. Awantury na 102. A w liceum już byłem starszy i miałem #!$%@? na starych, też mieliście w domu takie dymy za złe oceny?

#trudnesprawy #trudnedziecinstwo
@Lukas77986: Ja minimalnym nakładem sił miałem niezłe oceny, rodzice się nie burzyli i miałem spokój. Choć teraz w sumie trochę to pokutuje, bo nie przywykłem do wytężonej nauki i czasem przez to mam problemy.