Jechałem akurat w trasę moim dostawczakiem, gdy nagle zaczęło mnie ssać w żołądku więc zatrzymałem się przy pobliskiej Biedrze i zakupiłem top chipsy bo nie stać mnie było na lejsy. No więc zeżarłem trochę i udałem się w dalszą trasę. Przy wjeździe do Warszawy zatrzymały mnie psy. Z radiowozu wysiadł łysy gość i myślałem że tak jak w telewizji na tych wszystkich programach o drogówce zacznie od grzecznego „dzień dobry panie kierowco,