Kronikarz żydowski Natan Hannower tak opisywał doświadczone osobiście wydarzenia "wojny narodowowyzwoleńczej" to 1648 na Ukrainie:

"Wielu [...] nie mogących uciec zostało wymordowanych [...] i poległo wśród mąk strasznych i gorzkich. Z jednych zdarto skórę, a ciało rzucano psom na żer, innym obcięto ręce i nogi, a tułów rzucano na drogę: przez ich ciała przejeżdżały wozy i tratowały ich konie. Innym zadawano tyle ran, że byli bliscy śmierci i rzucano ich na ulice; nie mogąc rychło umrzeć, tarzali się we krwi aż uszła ich dusza; innych grzebano żywcem. Dzieci zarzynano na łonach matek; wiele dzieci pocięto w kawały jak ryby. Kobietom ciężarnym rozpruwano brzuchy i wsadzano żywego kota do wnętrza i tak zostawiano przy życiu zaszywając brzuchy. Nastepnie obcinano i ręce, żeby nie mogly wyjąć tego kota. I wieszali niemowlęta na piersiach matek, inne dzieci nabijano na rożen i tak pieczono na ogniu i przynoszono matkom, aby jadly ich mięso [...]. I nie było żadnej możliwej męczarni, którejby Kozacy tutaj nie stosowali [...]. Kobiety i dziewice bezcześcili, z kobietami spali w obecności ich meżów [...]. Wszystko to czynili gdziekolwiek dotarli, nie inaczej postępowali z Polakami, a szczególnie księżmi".

Lub jak to ujął kronikarz ruski:

"I
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach