Godzina 8:35, jedna z miejskich żabek w okolicy dworca. Słoneczny, lecz wietrzny poranek wśród miejskiego zgiełku. Ja idący po tanią, mocną kawę po nieprzespanej nocy....

Kolejka do kasy zachacza już o stoisko z pieczywem, wszyscy gdzieś się spieszący. Każdemu brakuje godziny w dobie. Przede mną stoi #madka Karina, dzierżąca dumnie wózek z #piecsetplus. Dziecior spokojnie śpiący, przykryty dwoma czteropakami chmielowej zupy.

Zastanawiałem się nad tym, jaką zupę będzie ona gotować dzieciom.