Praca nad sobą to rzecz trudna. Zdarzają się dni wspaniałe, wszystko idzie jak po maśle, nawet całkiem porządny streak udaje się uzbierać, aż tu nagle przywita nas taki dzień, że trudno trzymać się swoich postanowień. Że wyjątkowo łatwo powrócić do starych nawyków myślenia, których tak staramy się wyprzeć. I to nawet bez większego powodu. Rzuci się na chipsy, zapali papierosa, zacznie ponownie wietrzyć spisek, że ukochana go zdradza z najlepszym kumplem. Potem
@mlody_dzik: Nie bez powodu ludzie wymyślili sobie na to nazwę - cheat day.
Z jednej strony to taka nazwa na usprawiedliwianie się przed sobą.
Z drugiej strony to jednak utwierdzanie się w przekonaniu, że do czegoś się dąży.
A z trzeciej strony zdarzają się drobne odstępstwa, które nie niweczą ani planów, ani postępu.
  • Odpowiedz
  • 1
@paramyksowiroza: Prawda! Te trzecie to są moje ulubione, szkoda że często ciężko u mnie ze znalezieniem złotego środka. Ale właśnie, nie zawsze człowiek od początku wie, jak ten proces wygląda w odniesieniu do ludzkiej natury, jego skłonności do zmian, do buntu... przynajmniej ja nie wiedziałem :D No ale lecim dalej.
  • Odpowiedz
Sentymenty na dłuższą metę to jednak zmora. Nie dość, że mieszkają w nas za darmo, to jeszcze ich data ważności bywa dużo krótsza, niż sobie wmawiamy. Oczywiście nie wszystkie są bezużyteczne, ale wiele z nich ma do tego solidny potencjał. Czasem trudno to dostrzec, w końcu na co dzień przyjmujemy wiele rzeczy za pewnik. Dlatego rachunek sumienia, raz na jakiś czas, to dobra rzecz. Można na spokojnie przysiąść i zdecydować na nowo,
  • Odpowiedz
Kojarzycie może słowo „Sonder” ze Słownika nieoczywistych smutków?

Jeśli nie, to oznacza ono „uświadomienie sobie, że każdy przypadkowy przechodzień wiedzie równie intensywne i złożone życie, co my”. Tyle właściwie, co uświadomienie sobie, że podczas gdy my jesteśmy głównymi bohaterami swojego życia, to wszyscy inni ludzie na naszej drodze nie są czterdziestoplanowymi postaciami typu NPC bez historii, tylko każdy z nich też jest bohaterem swojego życia, o którym nic nie wiemy.

Dziś po
  • Odpowiedz
Usłyszałem niedawno teorię, że to, jakimi ludźmi będziemy, gdy już dorośniemy, podświadomie stanowić ma obraz dorosłego, w towarzystwie którego nasze dawne „ja”, z dzieciństwa, czułoby się pewnie, bezpiecznie, i któremu mogłoby zaufać. Zacząłem się nad tym zastanawiać. Zaraz trzydziestka na karku, więc chyba już powinienem być na tym etapie. Czy faktycznie tym jestem?

Szybko powstało kolejne palące pytanie.
Jakie było moje dawne „ja”?

Im dłużej o tym myślę, tym nabieram coraz silniejszego
  • Odpowiedz
Dostałem na święta kalendarzyk-notes na 2023 rok. Razem z nim dostałem też zadanie, aby codziennie zapisywać tam trzy rzeczy, za które jestem dzisiaj wdzięczny. Czasem trudno jest aż trzy rzeczy napisać, a czasem było ich zbyt dużo, by zmieścić na stronie A5. W większości przypadków jednak nie mam nic do zapisania. Z początku walczyłem, by nawet na siłę coś szukać i dodawać, jak lanie wody w eseju, ale poddałem się. Nie każdy
  • 2
@larine: Przeważnie zapisuje moją wdzięczność wobec konkretnych ludzi, jakieś drobne rzeczy nawet, co sprawiły, że dzień był lepszy, jak np. taka seria dobrych rundek w Battlefieldzie, albo pochwała w pracy ;d Tu i ówdzie inne jakieś, np. wdzięczność za serię zielonych świateł, jak się spieszyłem, a nawet raz za kac-detoks gigant po kilku dniach chlania, bo przypomniało mi, czemu nie warto iść tą drogą i faktycznie po 30-tce odpuścić sobie dawanie
  • Odpowiedz
Nie wiem czy istnieje w muzyce większy rak od lofi hip hopu, każda piosenka tego gatunku brzmi tak samo, zrobione na odwal sample z nałożonym efektem plyty vinylowej, drum loop który też jest na odwal i brak wokali bo to juz trzeba cos umieć zeby nagrać, jeszcze fakt, jakie sprzęty tam wykorzystują np roland sp 404 czy inne jakieś pocket operatory. Weź teraz kup sobie człowieku casio sk w normalnych pieniądzach (do
Dawniej nie było w moim towarzystwie Sylwestra bez obowiązkowej rozmowy o postanowieniach noworocznych. Człowiek się przygotowywał na to cały miesiąc, starannie dobierał możliwe i fajne postanowienia, układał w listę, i tylko na losowych piwkach pod wywietrznikiem metra przyznawał, że tak naprawdę nie ma pojęcia, bo nie rozumie siebie samego. Czasem to człowiek nawet odnosił wrażenie, że to był jakiś wyścig szczurów, kto będzie miał najbardziej oryginalne (czyt.: najlepsze) postanowienia. Teraz to już
  • Odpowiedz
Macie tak czasem, że poznacie nowe słówko i nagle wszędzie je widzicie? W mediach, w prasie, o, nawet żul na przystanku go teraz użył. Miałem tak ze słowem "dywersyfikować". Jakby ktoś wziął i odblokował jakiś level-locked kontent życia. Może jakbym go nie poznał, to ten żul by go nie użył? Może użył go tylko dlatego, że nasze codzienne życie to symulacja, która wypełnia się automatycznie na podstawie naszej obecnej wiedzy? "Efekt motyla",
  • Odpowiedz
Pracowałem kiedyś jako zwykły ulotkarz. Od czegoś trzeba zacząć, nie? Szczególnie, że to były czasy, a ja byłem w wieku, że 8zł na rękę na godzinę lub 10 groszy od ulotki (25 groszy z naklejaniem) to nie był aż taki wyzysk. Rozdawanie, roznoszenie, pełny serwis. Zaliczyłem zarówno stanie w Centrum, wyjazdy podwarszawskie z 'wyjadaczami', którzy od wielu lat siedzieli w tym 'biznesie', jak i włamywanie się na klatki schodowe. Różnie bywało. Bywały
@mlody_dzik: No ja w miesiąc na telefon uzbierałem (800 zeta). Nie wiem po ile szlugi, nie paliłem. Ale Twój Weekend kosztował 1,70.
Jak był bonus w postaci jakiegoś karnetu na kręgle czy do kina to byłem więcej niż szczęśliwy :)
  • Odpowiedz
Czasem jak zamykam do snu oczy, mam wrażenie, że jestem w domu. Tym prawdziwym domu. Od niespełna trzech lat mieszkam w pokoju pewnego dwupokojowego mieszkania, które wynajmuję z moim dobrym kumplem. Przez ten czas zdążyłem wrosnąć w ten dom - od długo wypracowywanej euforii bycia 'na swoim', po wręcz instynktowne myślenie o tym pokoju jako o miejscu, do którego jak najszybciej i z utęsknieniem wróciłbym po długim dniu. Brzmi może błaho, ale
@mlody_dzik: @mlody_dzik: ładnie napisane. Nie wiem z czego to się bierze, ale ogólnie wydaje mi się ze zna m to uczucie. Bardzo rzadko się pojawia, ale mam wtedy wrażenie jakbym również była w swoim pokoju lub jakbym znów spała na materacu u babci kiedy byłam dzieckiem. Jednak nie czuje wtedy strachu, to chyba taki przebłysk miło spędzonych dni:)
  • Odpowiedz
@uglyhero Dzięki! Może zależy od uczuć, jakie nami szargają i miotają, gdy lecimy spać? W jakieś cięższe dni. Może faktycznie jak się oddam temu uczuciu, to odkryję, że to podobnie pozytywny przebłysk. Trzeba spróbować, choć to trochę jak z paraliżem sennym, człowiek się pół roku przygotowuje, by nad nim zawładnąć, by potem, jak przychodzi co do czego, to pieniać się i tak :D
  • Odpowiedz
"Ja nie miałam, to Ty będziesz mieć", powiedziała raz babcia do mamy, gdy wchodziła w wiek, gdzie kino stawało się coraz popularniejszą wśród młodzieży lat 70-tych rozrywką. Babcia mojego taty miała inne podejście - "ja nie miałam i przeżyłam, Ty też się obejdziesz bez tego". Wyznawała inne wartości i zasady, niż dziadkowie po stronie mamy. Dziadek od strony taty umarł, gdy ten miał 6 lat. Rak, chyba trzustki. Ożenił się z babcią
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@mlody_dzik: babci nie pytaj o muzykę, wykonawców, bo to dla niej abstrakcja. O życie ogólnie to zbyt nieprecyzyjne jest. Pytaj o szkołę, koleżanki, o pradziadków, o to jak dziadka poznała. Konkretne pytania trzeba zadawać, żeby się czegoś dowiedzieć, jak widzisz że babci łza zaczyna się kręcić to zmień temat. A jeśli chętnie o czymś opowiada to drąż. Drąż póki jeszcze masz szansę. Ja już swojej nie mam ( ͡° ʖ
  • Odpowiedz
Wcale nie musisz mieć rodziny i dziecka w wieku 23 lat. W obecnej rzeczywistości nie istnieje już wyścig zbrojeń na tej płaszczyźnie, jedynie duch starych czasów i obyczajów, oraz ciche postękiwania rodziców, co chcieliby widzieć w Tobie ułożenie, a także wnuczęta zaprosić na święta. Poczekaj choćby do 40-tki, jak chcesz!
Wcale nie musisz iść na studia od razu po szkole średniej, tracić czas i siłę na coś, co myślisz, że po prostu
  • Odpowiedz