Dzisiaj dowiedziałem się od cioci, że płynie w nas szlachecka krew, choć w niekoniecznie wymarzony sposób. Otóż pewien szlachcic zbrzuchacił pewną chłopkę (nie wiem czy w wyniku gwałtu czy dobrowolnie), którą była moja prapraprababcia. Owocem tego incydentu był bękart - mój prapradziadek Mikołaj, z którego notabene był kawał ch... niedobry człowiek. Prapraprababcia wyszła za mąż za mężczyznę już z własnego stanu, który dał swoje nazwisko Mikołajowi, a tym samym całej mojej rodzinie