#anonimowemirkowyznania
Jestem w trakcie #wychodzimyzprzegrywu
Znalazłem kumpli, znalazłem hobby, schudłem, zacząłem bardziej dbać o wygląd, podjąłem dalszą edukację, mniej czasu spędzam w piwnicy etc.
Tylko z jedną rzeczą nie mogę sobie poradzić - chodzi o różowe paski a zarazem wcale nie chodzi o związki.
Lata spędzone w piwnicy i brak jakichkolwiek koleżanek, przełożyły się na to, że kompletnie nie potrafię rozmawiać z kobietami.
Powiem więcej, sama ich obecność to dla mnie spory stres.
Jestem w trakcie #wychodzimyzprzegrywu
Znalazłem kumpli, znalazłem hobby, schudłem, zacząłem bardziej dbać o wygląd, podjąłem dalszą edukację, mniej czasu spędzam w piwnicy etc.
Tylko z jedną rzeczą nie mogę sobie poradzić - chodzi o różowe paski a zarazem wcale nie chodzi o związki.
Lata spędzone w piwnicy i brak jakichkolwiek koleżanek, przełożyły się na to, że kompletnie nie potrafię rozmawiać z kobietami.
Powiem więcej, sama ich obecność to dla mnie spory stres.
Czuję, że jedyne odczucia jakie wywołuję w kobietach samym swoim bytem, to obrzydzenie, lęk albo rozbawienie. Nic poza te 3. Nie mam ku temu żadnych podstaw, ale wystarczy jedno spojrzenie albo zasłyszany kobiecy śmiech, żeby krew zaczęła się we mnie gotować i pojawiła się chęć zapadnięcia się pod ziemię. Mówię tu o trywialnych codziennych sytuacjach, mijając nieznajome na ulicy, nieznajome ze swojej szkoły, klasy czy