Grechuta z opuchniętą twarzą, jakby sparaliżowany, poruszający się niczym somnambulik, niezdolny do wydobycia głosu, zrywający nagrania, trasy, opowiadający spotkanym na mieście jakieś niedorzeczności, że jego syn ma kwadratową głowę, albo bełkoczący coś zupełnie nieskładnego. Marek apodyktyczny, nerwowy, trudny dla najbliższych: nie zjawia się na pogrzebie matki i ewidentnie zaniedbuje ją, przyjaciół odwiedzających go zbywa szklanką wody i wyprasza, błąka się gdzieś po Krakowie z nieobecnym wzrokiem, ma lęki: akrofobię, nyktofobię.


(...) To
  • Odpowiedz