@tomekszz:
1) Poziom angielskiego: wszystkich na pewno nie słyszałem, ale u tych, których słyszałem, to angielski był na bardzo dobrym poziomie. Studenci między sobą na korytarzu sobie mogą rozmawiać jak chcą, nikt przecież tego nie sprawdza. Ale jak są obcokrajowcy, to siłą rzeczy rozmawia się po angielsku. Jakiekolwiek dyskusje w trakcie zajęć laboratoryjnych czy wykładu miedzy studentami a prowadzącym są oczywiscie po angielsku , i pracę pisze sie w j. angielskim.
2) Liczba studentów na roku: ja prowadzę zajęcia dopiero chyba na 3. roku, to do mnie dociera 25-30 osób, ale limit na rekrutacji to chyba ~50-60 osób. To się może co roku zmieniać, bo jest co roku głosowane. Obcokrajowców z mojego doświadczenia jest w zakresie 20-30%.
3) Wiek kadry: kursy z elektroniki to na pewno młodsi ludzie (są i doktoranci w wieku <27, i adiunkci 30-40). Na matematykę i fizykę nie mamy wpływu. Tylko pragnę zauważyc, że nie ma absolutnie żadnego związku przyczynowo-skutkowego między wiekiem prowadzącego a jakością zajęć.
4) Czy dużo programowania: w sumie to z 4 albo 5 semestrow: introduction to programming (wykład, laboratorium), object oriented programming (wykład, laboratorium), introduction to microcontrollers (wykład, ćwiczenia, laboratorium), Microcontrollers (wykład, laboratorium i chyba projekt). Do tego są kursy wybieralne (np. DSP, RTOS, etc.). Przejrzyj sobie siatki https://weka.pwr.edu.pl/studenci/plany-i-programy-studiow/graficzne-plany-studiow . Jakie języki? Przejrzyj karty przedmiotów https://weka.pwr.edu.pl/studenci/plany-i-programy-studiow/karty-przedmiotow
5) Czy zajęcia prowadzone w ciekawy sposób, czy wiedza sprzed 30 lat: no trudno wyobrazić sobie wiedzę z RTOS, uczenia maszynowego czy projektowania płytek elektronicznych, która by miała 30 lat. ;) W obszarze elektroniki na pewno staramy się śledzić trendy. Modernizujemy stanowiska, kupujemy co jakiś czas nowe
  • Odpowiedz