Że lampa, że krąg światła, że kartka z zeszytu
- wiem; i chrzęst spierających się na twarzy rysów

I limfy szloch i tkanek łkanie i gruczołów
Gruchanie; stół podobny do drugiego stołu;

Smutna zgoda pośladków na zwyczajne krzesło
I upór serca, które kontroluje metrum;

Też, że tętnienie tętnic, że długi żal żył,
Czułe wołanie nerwów, rozpaczliwe krwi

Zaklęcia, wiem; swędzenie tłustych włosów, guz
Zbuntowanego mózgu, że bezsenność: snu

Hostia postna lub jawnie
Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat

Kto ci powiedział, że
Dariusz Tomasz Lebioda

czasem czuję się jakby we mnie ktoś biegł
w dal z rozkrzyżowanymi do lotu ramionami

czasem czuję się jak ślimak pnący się w
górę po lśniącej figurce chrystusa

czasem czuję się jakby przez serce
przelatywały mi wilgi

czasem czuję się mesjaszem czasem budzę
się na scenie przebrany w mundur klowna

czasem jestem sobą w każdej cząstce rzeczywistości
czasem nie ma mnie w niej wcale

czasem jestem owadem uciekającym przed
Stanisław Grochowiak - Introdukcja

Nie cały minę Choć zostanie owo
Kochanie ziemi w bajorku i w oście
I przeświadczenie że śledź bywa w poście
Zarówno piękny jak pod jesień owoc

Bo kochać umiem kobietę i z rana
Gdy leży cicha z odklejoną rzęsą
A jak jest moja to jest całowana
W puder i w słońce W zachwyt i w mięso

Tak mnie ugadzam bo nie tylko z niebem
Ale z odbiciem nieba
Serwus Madonna

Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dźwięczy jak wieża studzwonna,
ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę —
serwus, madonna.

Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniacych wysoko
i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna,
tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol—
serwus, madonna.

Byli inni przede mna. Przyjdą inni po mnie,
albowiem zycie wiekuiste, a śmierć płonna.
Wszystko jak
s.....a - Serwus Madonna

Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dź...
Zbigniew Herbert - Piosenka

Znów deszcz ze śniegiem - co on tka
na wielkich krosnach wczesnej zimy
sznur chłopskich wozów w skrzyniach z sosny
poległych w lasu głąb zwozimy

niech im całunem będzie mgła
a światem szronu ostre iskry
i pamięć nasza przy nich trwa
i płoną mroki wiekuiste

znów deszcz ze śniegiem ciemny wiatr
bezkresnych równin suchych ostów
napełnia świat powiększa świat
ten wiatr od gwiazd i od lodowców

#poezja #
Dedal i Ikar

Mówi Dedal:

Idź synku naprzód a pamiętaj że idziesz a nie latasz
skrzydła są tylko ozdobą a ty stąpasz po łące
ten podmuch ciepły to parna ziemia lata
a tamten zimny to strumień
niebo jest takie pełne liści i małych zwierząt

Mówi Ikar:

Oczy jak dwa kamienie wracają prosto do ziemi
i widzą rolnika który odwala tłuste skiby
robaka który wije się w bruździe
zły robak który przecina związek
Karol #mrozinski - "Ścieżki von Kármána"

Strach to piękne uczucie. Mile je wspominam. Czasy, kiedy
każde prześcieradło mówiło: "zawiń się we mnie i czołgaj", a la luz
de la luna de Junio
, noce z wtorku na niedzielę, cztery euro
za różaniec bezdomnego, wakacje w burzy śnieżnej, late-night news
z pierwszego końca świata. Kobiety paliły moimi rękami, piły moimi
ustami, spały na stacjach metra moimi snami. Rysowały mi
na plecach mieszkania i
Tadeusz Gajcy - Przesłanie

Wywiodę noc wiosenną przed zwalony dom
- a nad nim biała stoi Niedźwiedzicy struna
jak dymu wędka piękna albo kształt pioruna -
i bieg ciepłego nieba otworzę pod rąk
promieniem pełnym łaski. Przez pejzażu próg
odejdę rózgi olszyn zginając jak pasterz
na traw spokojny deseń, jezior sady płaskie,
tam kwiat ukośny błyska jak krzemienny zdrój.
Opowiem wszystkie dzieje raz jeszcze wargą pełną,
przywrócę ogień ścianom, ziemi rozpacz ciał
Fiński nóż

Miałem błyszczący fiński nóż
Z napisem "Made in Finland"
Gdy zmierzch podmiejskich sięgał wzgórz
We flechtach krew tętniła

Bawoła mogłem zabić nim
Ciąć na ogniska trzaski
A gdy się wlókł już gęsty dym
Rzeźbić psi łeb na lasce

Aż raz gdy noc zapadła już
Szmer obcy w krwi zatętnił
Więc chciałem sięgnąć po swój nóż
Gdy stanął przy nim księżyc

Piętnastoletnich głupich ust
Uściski wśród brzóz mokrych
I zgasł jak