Jak zachęcić #rozowepaski do kupna kosmetyku - w tym przypadku - peeling do stóp (kiedyś polskiej) marki.
Napiszemy, że zawiera drobinki skały wulkanicznej, oraz coś o egzotycznie brzmiącej nazwie - 'urea'.
Tłumacząc z polskiego na nasze - peeling zawiera pumeks i mocznik, czyli to, co zawierają wszystkie peelingi do stóp.
Ale przeciętna #karyna się nie skapnie i kupi, bo 'Łaaa, jakaś skała wulkaniczna i urea! A tamten tego nie ma! Biere!'
Ot,
@wykopnieta: Ale sugerujesz, że tej skały wulkanicznej tam nie ma?
Mam kontakt z branżą surowców kosmetycznych i osobiście sprowadzałem np. taki surowiec, jak pył z meteorytów, więc nie takie cuda już widziałem ;) Tzn. jasne, ja też uważam, że dodawanie takich rzeczy to chwyt marketingowy, niemniej jednak zazwyczaj one naprawdę tam są.
@jamtojest: nie, po prostu używają nazw niezrozumiałych dla przeciętnego #rozowegopaska , robiąc ludzi w bambuko, bo myślą, że nie wiadomo co oni tam dodają, a to po prostu zwykły pumeks i mocznik, który pojawia się w każdym peelingu do stóp. Dotarło? ( ͡º ͜ʖ͡º)