✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Nie skończyłem nawet 25 lat, a mam wrażenie, że już dobijam sufitu w życiu zawodowym. Poszedłem na informatykę, rozpocząłem pracę na początku studiów, teraz jestem prawowity #programista15k po podatkach miesięcznie full remote. Wiem, że to dobra kasa na tle społeczeństwa, ale nie czyni ona ze mnie żadnego krezusa, a widzę, że realnie sufit zarobkowy dla seniora - którym myślę, że czy się siedzi, czy się leży, zostanę za kilka lat - to jest jakieś 25k miesięcznie - to nie jest kasa, która jakkolwiek zmieni moje życie, będę po prostu lepiej opłacanym wyrobnikiem z większymi obowiązkami.
Na tym etapie mam wrażenie, że żaden dodatkowy grind w branży mi się już nie spłaci. Wcześniej liczyłem, że ciężko pracując w tej branży dorobię się dobrego statusu materialnego - dom/mieszkanie, nowe auto, inwestycje, zabezpieczę przyszłość dzieci. Teraz widzę, że jest to w praktyce bardzo ciężkie, a eldorado i ceny z lat 2010 nie wrócą. Jedyną taką opcją w tych czasach dla szarego człowieka to jest chyba zostanie lekarzem - ale nie mam najmniejszego zamiaru się pchać na kolejne studia - albo założenie biznesu - co do którego nie mam żadnego pomysłu, nie jestem obrotny, jak i nienawidzę się "networkingować".
Co mogę zrobić? Mam wrażenie, że jedyną opcją jest poddanie się - wyrzeczenie się ambicji, pogodzenie się z tym, że nigdy nie będę na poziomie wyższej klasy średniej, chyba, że ogromnie mi się poszczęści w życiu. Docenić to, co mam, i budować work-life balance, cieszyć się życiem. Przestać żałować czasu spędzanego na pierdołach i się im w pełni oddać. Może wrócić do mojego starego hobby na poważniej.
Nie skończyłem nawet 25 lat, a mam wrażenie, że już dobijam sufitu w życiu zawodowym. Poszedłem na informatykę, rozpocząłem pracę na początku studiów, teraz jestem prawowity #programista15k po podatkach miesięcznie full remote. Wiem, że to dobra kasa na tle społeczeństwa, ale nie czyni ona ze mnie żadnego krezusa, a widzę, że realnie sufit zarobkowy dla seniora - którym myślę, że czy się siedzi, czy się leży, zostanę za kilka lat - to jest jakieś 25k miesięcznie - to nie jest kasa, która jakkolwiek zmieni moje życie, będę po prostu lepiej opłacanym wyrobnikiem z większymi obowiązkami.
Na tym etapie mam wrażenie, że żaden dodatkowy grind w branży mi się już nie spłaci. Wcześniej liczyłem, że ciężko pracując w tej branży dorobię się dobrego statusu materialnego - dom/mieszkanie, nowe auto, inwestycje, zabezpieczę przyszłość dzieci. Teraz widzę, że jest to w praktyce bardzo ciężkie, a eldorado i ceny z lat 2010 nie wrócą. Jedyną taką opcją w tych czasach dla szarego człowieka to jest chyba zostanie lekarzem - ale nie mam najmniejszego zamiaru się pchać na kolejne studia - albo założenie biznesu - co do którego nie mam żadnego pomysłu, nie jestem obrotny, jak i nienawidzę się "networkingować".
Co mogę zrobić? Mam wrażenie, że jedyną opcją jest poddanie się - wyrzeczenie się ambicji, pogodzenie się z tym, że nigdy nie będę na poziomie wyższej klasy średniej, chyba, że ogromnie mi się poszczęści w życiu. Docenić to, co mam, i budować work-life balance, cieszyć się życiem. Przestać żałować czasu spędzanego na pierdołach i się im w pełni oddać. Może wrócić do mojego starego hobby na poważniej.
Nasz dziubasek Jacek "Lobbo" Tomczak
#nieruchomosci #polityka