Nadszedł ten moment. Pyknęły dwa tygodnie stażu na siłowni (xDDDDD). Jestem skinny-fatem a przy tym jem niekoniecznie dobrze i przy rozterce czy redukcja czy masa, nie fascynując się hasłem kontrowersyjnej rekompozycji stwierdziłem, że poćwiczę w zerowym bilansie kalorycznym. Wziąłem się za wyliczenia itd. i oczywiście wykładam się na momencie układania jadłospisu, nie wiem jak to ugryźć, jak to ułożyć by się zazębiło, by nie było za dużo białka, węgli lub tłuszczy. Lvl
Lvl
@tyjam: Białka nigdy nie jest za dużo.
@tyjam: budowa typu jötunn?
https://www.google.is/search?q=j%C3%B6tunn&safe=off&rlz=1C1AOHY_enIS775IS775&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjH8Nm3trDZAhXSL1AKHUKkCaUQ_AUICigB&biw=1024&bih=513#imgrc=jLl5NKoJjNHSVM:
@orlando74: ale bym zjadł, taki pieczony, przesolony....