Kukiz ustosunkował się do swojej wypowiedzi. Źródło: https://www.facebook.com/kukizpawel/posts/899963980071323?comment_id=899964820071239&offset=0&total_comments=168&comment_tracking=%7B%22tn%22%3A%22R9%22%7D Jego odpowiedź jest pod tym komentarzem. Moja też, oto ona:
" Panie Pawle! Ja doskonale rozumiem co znaczy mieć niepełnosprawne dziecko! Sama mam słaby wzrok od urodzenia i miałam w związku z tym różne, że tak powiem, przygody! Ale to nie powód, by tak podsumowywać czyjeś słowa w sposób w jaki Pan to zrobił! Śledzę wypowiedzi JKM kawał czasu - i aktualne i archiwalne - w tym o inwalidach! I wiem, że JKM jest za następującymi rzeczami.
1. Szansa na naukę w warunkach nieścierających się z ich ułomnościami, a dających im szansę na rozwijanie ich zdolności. Logiczne? Logiczne! To da im szansę znaleźć potem dobrze płatny zawód. Np. właścicielowi szkoły językowej bardziej opłaci się zatrudnić dobrze wykształconego i pracowitego anglistę/germanistę/itp. na wózku niż zdrowego niedouczonego lenia.
2. Zaniechanie finansowania JAKICHKOLWIEK olimpiad z BUDŻETU PAŃSTWA.
Dla zainteresowanych podaję link do swojej publikacji, w której podałam oryginalne wypowiedzi JKM o inwalidach wraz z ich źródłami - na dowód, że nie jestem gołosłowna i zapoznałam się ze wszystkimi
I. W niniejszej audycji wypowiada się mój kolega - opowiada o sobie oraz wspomina m.in. o mnie i o tym wywiadzie ze mną http://www.radiownet.pl/publikacje/audycja-z-8-pazdziernika-2015-o-problemie-z-integracja-niepelnosprawnych-intelektualnie Nie jest on zwolennikiem JKM, ale też zgadza się z nim w kwestii szkół i klas integracyjnych - poparł to własnymi doświadczeniami szkolnymi. Totez bronił mnie i jego.
II. W komentarzach pod wywiadem zamieściłam linki do swoich publikacji, w których:
1). szczegółowiej wyjaśniam co uważam za pomocne, a co za szkodliwe dla inwalidów - zarówno fizycznych jak i umysłowych,
@PasozytZawiadaka: a to co znaczy? To z pierwszego linka, który dałeś:
"I ludzkość jakoś sobie z tym problemem radziła. Do każdego, kto potrzebował pomocy, podchodziło się indywidualnie. Ślepca przeprowadzało się przez jezdnię, kolegę na wózku wnosiło się na piętro szkoły – każdy przypadek rozwiązywany był indywidualnie.
Jeden kaleka upierał się, że sam pokona trzy schodki – a inny (wyglądający pozornie identycznie) potrzebował pomocy. I ludzkość jakoś z tym żyła.