konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
Lubię, jak wchodzę do pracbazowego kibla na poranne posiedzenie.
Dwie kabiny zajęte.
I tak siedzą po cichutku lokatorzy tych kabin.
Wyczekują, kto pierwszy wyjdzie.
Że oni niby tu tylko hehe nosa wydmuchać.
Wszechobecną ciszę narusza jedynie charakterystyczne tapanie palcy w ekrany telefonów.
Dwie kabiny zajęte.
I tak siedzą po cichutku lokatorzy tych kabin.
Wyczekują, kto pierwszy wyjdzie.
Że oni niby tu tylko hehe nosa wydmuchać.
Wszechobecną ciszę narusza jedynie charakterystyczne tapanie palcy w ekrany telefonów.
Niedziela.
Żar leje się z nieba, zimne piwo w gardła zaproszonych na grilla biesiadników. Jest rodzina z całej wsi i okolic- łącznie pewnie ze 40 osób. Gospodarz mówił o jakiejś tajemniczej okazji do świętowania, nikt nie wie o co chodzi, poczekajcie, dowiecie się. W sumie czy to ważne? Kiełbasa jest, karkówka, a i ze stołu schodzi szósta butelka wódki.
Słońce powoli zaczyna zachodzić. Wstaje Mareczek, syn gospodarza. Będzie się oświadczał swojej Marlence. Jest przyklęknięcie, spojrzenie po zgromadzonych czy aby na pewno wszyscy widzą jaki romantyczny ma gest. Marlenka piszczy, wujkowie zaczynają skandować "gorzko, gorzko", ciotki doskakują jedna przez drugą ze łzami w oczach by wyściskać narzeczonych.
Coś jednak idzie nie tak. Nagle radość Marlenki kompletnie znika i zastępuje ją krzyk, płacz i potężny plaskacz w twarz. Marlenka rzuca kilkoma #!$%@? i ucieka do domu.
Ta poprzednia przynajmniej o tyle mądra, że w czas #!$%@?ła.