Pracowałam kiedyś w starbucksie i pewnego dnia przyszła taka zapłakana pani, rozmawiająca przez telefon. Usiadła cicho w kąciku i co jakiś czas przykładała chusteczkę do oczu. Przestała szybko rozmawiać i dalej tak siedziała, wiecie, bez wyrazu twarzu czasem pociągając nosem. Wyglądało jakby miała naprawdę gówniany dzień, taki, który r---------a jedna c-----a za dużo i po prostu musiała na chwilę odsapnąć.
Miałam wtedy chwilę czasu, więc zrobiłam jej w małym kubeczku gorącą czekoladę,
Miałam wtedy chwilę czasu, więc zrobiłam jej w małym kubeczku gorącą czekoladę,
Fakt, można wyjść na creepa. Ale w sumie nie obchodzi mnie to. W najgorszym wypadku ktoś sobie coś tam o mnie pomyśli. A inna sprawa, że całokształt mojej osoby sprawia, że to co mówię ciężko odebrać w negatywny sposób. Ogólnie jestem znakomitą manipulatorką, ale wykorzystuję to tylko w dobrych celach. Sama nie wiem, czy znam osobę równie miłą, jak ja. Może to brzmieć