#anonimowemirkowyznania
Słowem wstępu, od 1 grudnia mieszkam na nowej stancji.
Wprowadziłem się, ogarnąłem identyfikator na miejsce parkingowe, wszystko w mieszkaniu itp. itd.
28 grudnia po powrocie z pracy siedzę w domu i słyszę pukanie. Sąsiad puka do mnie i mówi, że moje auto zjechało na ręcznym i przyjechała po nie laweta. W tym momencie zgłupiałem, podziękowałem za informacje, ubrałem bluzę i wyszedłem. Na parkingu samochód stoi tam gdzie stał, nikogo nie ma,
Słowem wstępu, od 1 grudnia mieszkam na nowej stancji.
Wprowadziłem się, ogarnąłem identyfikator na miejsce parkingowe, wszystko w mieszkaniu itp. itd.
28 grudnia po powrocie z pracy siedzę w domu i słyszę pukanie. Sąsiad puka do mnie i mówi, że moje auto zjechało na ręcznym i przyjechała po nie laweta. W tym momencie zgłupiałem, podziękowałem za informacje, ubrałem bluzę i wyszedłem. Na parkingu samochód stoi tam gdzie stał, nikogo nie ma,




Pierwsza zaczyna się słowami:
"Przyszliśmy tu po kolędzie, niechaj będzie. Panie gospodarzu, domowy szafarzu, my ci będziem kolędować, Ty nas raczysz poczęstować...". Następnie w tekście jest coś o gotowaniu, tańczeniu z gospodynią.
Druga zaczyna się tak: