Nie rozumiem różowych. Ich logika jest dla mnie po prostu niezrozumiała a ich poczynania kompletnie abstrakcyjne. Przytoczę wam pewną historię i liczę że może ktoś z was wytłumaczy mi jak można mieć takie #!$%@? mózgowe jak różowe...
Poznałem jakieś 4 miesiące z temu z pewną dziewczyną, było fajnie, wspólne spacery, kolacje, zoo, setki godzin rozmów przez tel po nocach. Opowiedziała mi wiele sekretów, wyżaliła się z wielu rzeczy, w trudnych chwilach byłem dla niej wsparciem. Już wtedy zrozumiałem że to jest friendzone, jednak nie przeszkadzało mi to, nie miałem nikogo, ona też nie a miło jest czasem kogoś przytulić i nawet być czasem "mizianym".Po miesiącu gdy doszło między nami do pocałunku, było fantastycznie, jednak ona następnego dnia powiedziała że woli mnie jako przyjaciela i nie chce psuć naszych relacji. To wam tak w sekrecie powiem ŻE JEJ K**WA NIE WYSZŁO! Nie mniej postawiłem jej sprawę jasno, że coś do niej czuję i jeśli nie ma szansa na związek to dalsza znajomość nie ma sensu. Tłumaczyła mnie że ceni mnie za mój szacunek do niej i wgl i hiper i że nie przekreśla szansy na związek ale nie jest na niego gotowa. Ja jak to #!$%@? i wierzący w coś wiecej niebieski uwierzyłem że jeśli będę ją dalej szanować, traktować jak najlepiej i pomagać zawsze i wszędzie to w przyszłości to doceni. Jak się domyślacie Takiego uja... Dokładnie 3dni później znalazła sobie gaha, poznała na imprezie, wypili trochę, i pocałowali i ona poczuła że to jest miłość jej życia. Typ raczej marny, słabo zbudowany, posiadał bogatych staruszków, i własne auto które stało albo w korku albo na parkingu jak to w stolicy.
Nie mniej on był o mnie zazdrosny więc ona urwała kontakt, w sumie po tym jak mi opowiedziała o tym sam nie miałem zamiaru z nią więcej pisać i rozmawiać
Dokładnie 4 dni temu się do mnie odezwała i chciała się spotkać na piwie i pogadać jak starzy przyjaciele bo się za mną stęskniła no i że ona stawia. Nie miałem co robić więc się zgodziłem, gdy już przybyłem uściskała mnie i pochwaliła że chyba trenowałem, że lepiej wygląam i wgl komplement za komplementem. Krótka gadka co tam jak tam i od razu powiedziała że jej gah okazał się bydlakiem, chciał tylko sexu, wykorzystał ją, zdradzał i wgl najgorszy facet na świecie. Nie specjalnie mnie to ruszyło, szczerze tylko darmowe piwo mnie przekonało do spotkania się z nią, nie cieszyłem się że tak się stało, było mi to obojętne. I nagle zaczęła mnie przepraszać że powinna być ze mną, że ona mnie chyba jednak kocha i wgl że jestem naj naj naj na cały świat.
Poznałem jakieś 4 miesiące z temu z pewną dziewczyną, było fajnie, wspólne spacery, kolacje, zoo, setki godzin rozmów przez tel po nocach. Opowiedziała mi wiele sekretów, wyżaliła się z wielu rzeczy, w trudnych chwilach byłem dla niej wsparciem. Już wtedy zrozumiałem że to jest friendzone, jednak nie przeszkadzało mi to, nie miałem nikogo, ona też nie a miło jest czasem kogoś przytulić i nawet być czasem "mizianym".Po miesiącu gdy doszło między nami do pocałunku, było fantastycznie, jednak ona następnego dnia powiedziała że woli mnie jako przyjaciela i nie chce psuć naszych relacji. To wam tak w sekrecie powiem ŻE JEJ K**WA NIE WYSZŁO! Nie mniej postawiłem jej sprawę jasno, że coś do niej czuję i jeśli nie ma szansa na związek to dalsza znajomość nie ma sensu. Tłumaczyła mnie że ceni mnie za mój szacunek do niej i wgl i hiper i że nie przekreśla szansy na związek ale nie jest na niego gotowa. Ja jak to #!$%@? i wierzący w coś wiecej niebieski uwierzyłem że jeśli będę ją dalej szanować, traktować jak najlepiej i pomagać zawsze i wszędzie to w przyszłości to doceni. Jak się domyślacie Takiego uja... Dokładnie 3dni później znalazła sobie gaha, poznała na imprezie, wypili trochę, i pocałowali i ona poczuła że to jest miłość jej życia. Typ raczej marny, słabo zbudowany, posiadał bogatych staruszków, i własne auto które stało albo w korku albo na parkingu jak to w stolicy.
Nie mniej on był o mnie zazdrosny więc ona urwała kontakt, w sumie po tym jak mi opowiedziała o tym sam nie miałem zamiaru z nią więcej pisać i rozmawiać
Dokładnie 4 dni temu się do mnie odezwała i chciała się spotkać na piwie i pogadać jak starzy przyjaciele bo się za mną stęskniła no i że ona stawia. Nie miałem co robić więc się zgodziłem, gdy już przybyłem uściskała mnie i pochwaliła że chyba trenowałem, że lepiej wygląam i wgl komplement za komplementem. Krótka gadka co tam jak tam i od razu powiedziała że jej gah okazał się bydlakiem, chciał tylko sexu, wykorzystał ją, zdradzał i wgl najgorszy facet na świecie. Nie specjalnie mnie to ruszyło, szczerze tylko darmowe piwo mnie przekonało do spotkania się z nią, nie cieszyłem się że tak się stało, było mi to obojętne. I nagle zaczęła mnie przepraszać że powinna być ze mną, że ona mnie chyba jednak kocha i wgl że jestem naj naj naj na cały świat.
#mecz
Komentarz usunięty przez autora