Mocco via iOS
@mebelman: Szumy uszne są dosyć trudnym zagadnieniem, zarówno jeśli chodzi o diagnostykę jak i leczenie bo przyczyn może być kilka (to nie jest sytuacja zero - jedynkowa). Jeśli mógłbym Ci polecić specjalistę to proponuję raczej dobrego fizjoterapeutę/osteopatę. Warto sprawdzić odcinek szyjny kręgosłupa (ograniczenie ruchomości) stawy skroniowo - żuchwowe, tematy napięć mięśniowych. Niektórzy pewnie będą szukać też w ruchach czaszki.
Choć jest kilka możliwości musimy pamiętać, że szumy uszne to zagadnienie
Choć jest kilka możliwości musimy pamiętać, że szumy uszne to zagadnienie
Obejrzałem Twój materiał i pozwoliłem sobie na kilka przemyśleń. Nie traktuj ich proszę jako atak, luźne przemyślenia.
0:01 Z Twojego doświadczenia często ból pleców wynika z ograniczenia mobilności bioder oraz osłabionych pośladków. A z mojego nie. I co teraz? :) Chodzi mi o to, że tworząc materiały o jakby nie było leczeniu narządu ruchu powinniśmy jednak opierać się na badaniach i artykułach naukowych (pubmed np.) a nie na tym co jest Twoim doświadczeniem. Chociażby dlatego, że ktoś poświęca czas na to, żeby zbadać co działa, a co nie (przeglądy systematyczne, ślepe próby, followupy). Warto sprawdzić jak wysoko w piramidzie dowodów naukowych jest "u mnie działa" :).
2:20
Jeśli chodzi o rolowanie to nie za bardzo rozumiem czym jest owe uczucie „rozluźnienia” tkanek? W jaki sposób Twoim zdaniem masowanie piłeczka rozciegna powoduje owe uczucie? Serio, chętnie się dowiem.
Jeśli chodzi o jogę to miałem do czynienia z kilkoma osobami będącymi instruktorami i muszę przyznać, że ich wiedza na temat anatomii i biomechaniki była naprawdę imponująca. Do tego to byli po prostu super ludzie
P.S. Bardzo się cieszę, że rozmowa jest merytoryczna, niechciałbym żebyś odebrał moje posty jako jakiś atak - sam o kręgosłupie wiem wciąż niewiele i często czuję się w tym temacie niewystarczająco kompetentny. Fajnie, że chcesz ruszyć ludzi :).
TLDR na samym końcu :).
Fajnie, że przytoczyłeś metaanalizę. Gorzej, że jest to zbiór badań przeprowadzonych na sportowcach i ludziach zdrowych i nie dotyczy w żadnym stopniu chociażby kwestii bólu. Jeśli chodzi o wartości, które są tam przytoczone to o kwestii siły, sprintu czy wyskoku nawet nie ma co rozmawiać bo wskaźnik "p" potrafi tam osiągnąć nawet > 0,6. Dla niezorientowanych - wskaźnik "p" oznacza "power" badania. W dużym uproszczeniu im "p" bliżej wartości "1" tym większa procentowo szansa na to, że teza jest błędna (np. dla "jump performance" p wynosi aż 0,73 czyli mamy 73% szans, że jeśli weźmiemy grupę i zastosujemy technikę nie wyjdzie to, co w badaniu). Generalnie, chcemy p < 0,05 i tak też jest faktycznie dla "flexibility". Poprawa była rzędu 4 - 5% a testy były przeprowadzane maksymalnie 10 minut po rolowaniu... Jeśli mówimy o ludziach, którzy są bólowi i o tym, że potrzebujemy trwałych efektów to dla mnie nie jest to wystarczające. Również w kontekście tego, żeby potem coś rozciągać. Jeśli natomiast chodzi w ogóle o rozciąganie to chłopaki z physiotutors ładnie opisali temat. Można przy okazji zobaczyć, że linkują do artykułów a nie "bo najczęściej jest tak,