Mam wrażenie, że ludzie mnie nie lubią podświadomie. Tak po prostu z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu. Ewentualnie biorę pod uwagę też swój paskudny charakter.
Mało cos tu wpisów, a ja normy nie wyrabiam, bo siedzę w pracy, potem eksploracja leśna, a potem sen. Dopiero wieczorem jest czas, ale po 22 to miejsce umiera bardziej niż ja.
Ehhhh, RIP Władziu. Byłeś cudownym chomiczkiem. Jak wylądowałem na oiomie 04.2024, potem w psychiatryku, łącznie 15 dni, to matka zapomniała, że mam w ogóle chomika i nie dawała mu jeść i pić... Jak wróciłem do domu, to pożył 3 dni i padł, bo taki słaby już był, ehhh (╥﹏╥) Niby tylko chomik, a miałem łzy w oczach. Chyba jestem tą słynną p---ą. Gdy byłem w podbazie, to płakałem
Nigdy nie czułem się #przegryw i zawsze to co mi migało z zamieszczanych przez społeczność tagu wpisów brzmiało dla mnie obco. Ale im dłużej żyje, tym bardziej czuje się kosmitą względem najzwyklejszych ludzi. Ilość problemów i załamań przez które przebranąłem naprawdę płynnie klasyfikuje mnie w okolicach ludzi "twardych". Ale jednocześnie moją perspektywę mentalną obróciło w kierunku "bycie jadowitym względem innego człowieka jest obrzydliwe". Nigdy nie stresował mnie kontakt z drugim człowiekiem, wręcz wchodząc
Jestem całkowicie apatyczny. Już nic mnie nie obchodzi. Ani mój własny los, los innych, to co dzieje się na świecie lub w moim otoczeniu. Straciłem wszelką nadzieję na bycie szczęśliwym, nie widzę sensu w niczym. Nie potrafię współczuć drugiej osobie, nie potrafię współczuć samemu sobie. Gdybym wiedział, że dziś zasnę i już się nie obudzę, to nawet powieka by mi nie drgnęła. I co dalej? Mam tak apatycznie wegetować do końca życia?