Ludzie narzekaja, ze nowe filmy Klocucha to juz nie to samo co kiedys. Jak chcecie to samo co kiedys, to wlaczcie sobie stare filmiki i przestance bajdurzyc.
Mroz w swojej najnowszej powiesci bardzo wyraznie puszcza oko do uzytkownikow stronki ze smiesznymi obrazkami. Nie pierwszy raz chyba. Walne recenzje ksiazki w weekend, jakby kto byl zainteresowany.
@czuly_pstrong to dobrze, przeczyta sobie recenzje na miejscu, nie bedzie sie musial szlajac po jakichs tam stronach, tylko na wypoku, bo tak sie mowi, wypok, jak ciopong.
Miała rewolucyjną technologię, która skutecznie zatrzymywała pot na ciele i nie pozwalała skórze oddychać. Wspaniale było pograć w takiej w piłkę, szczególnie w upale.
"W grze możemy spotkać się z takimi źródełkami, gdzie wodiczka płynie... strumieniem. I możemy wziąć naszą taką maniurkę. Indiana Żons nosi właśnie przy sobie. I napełniamy ją i potem jak nam się straci żyćko, możemy się napić z tej maniurki wodiczki i to jest właśnie takie nabieranie żyćka."
W tej recenzji jest mnóstwo słów-klasyków: maniurka, wodiczka, żyćko, szogun, komboj, Indiana Żons, łysiaki, zniszczalne chińczyki, akcjowa muzyczka - i wiele innych. Polecam.
Czy ktoś wie, jak duże są literki w tym konkretnie wydaniu zbiorczym "Opowieści z Narnii"? Może ktoś się z nim spotkał albo ma w domu i może sprawdzić? Z góry dzięki.
Rozpadamy się, rozlatujemy, kawałek po kawałku, rozchodzimy w szwach, pękamy, wiatr porywa strzępki, jak watę cukrową. To nie szkodzi, tak ma być. Mniej nas jest niż było, każdego dnia o jedno włókno, o nitkę i nie widać tego, i prawie nie czuć, ale właśnie - prawie. Wystarczy okna pootwierać i drzwi pootwierać, i stanąć w przeciągu, zimnym i groźnym, i czarnym, bo przecież noc - albo jeszcze lepiej, wystarczy wyjść z domu,
Kiedy chwaliłem się miesiąc temu debiutem, kilka osób pytało, czy książka pojawi się również w postaci ebooka. Miesiąc po premierze papierowej - oto jest, mobi i epub. Gdyby ktoś był chętny, polecam.
Poza wartościami nadrzędnymi, jak zdrowie czy szczęście, pragnę w życiu tylko rzeczy związanych z pisaniem.
Od dłuższego czasu, jeżeli mogę się zwierzyć, moim marzeniem jest mieć autorską rubrykę w jakiejś niewiele znaczącej gazetce, najlepiej tygodniku, może to być pisemko o zasięgu ogólnokrajowym, ale raczej na granicy bankructwa (naczelny to pijak i nihilista, w życiu stracił prawie wszystko, głównie zdrowy rozsądek, a po rozwodzie także dom i działkę, bo ta głupia ździra wzięła najlepszego
Ostatnie dwie godziny, żeby zaplusować i zupełnie za friko zgarnąć powieść debiutanta. Miałem rozdać dwa, ale rozdam jednak cztery egzemplarze, bo plusów jest bardzo dużo, nie spodziewałem się aż tylu.
Serwus. Nazywam się Hubert Fryc i niedawno wydałem powieść. W takim normalnym, dużym wydawnictwie, nie że jakiś samizdat czy inny self-pub ze współfinansowaniem. Książka nazywa się "Szeptać" i opowiada miłą i sympatyczną historię o dziadkach, o wsi, o tradycji i o wiązach rodzinnych. Gatunkowo umieściłbym to gdzieś na styku powieści obyczajowej z domieszką realizmu magicznego (w Polsce pisze tak teraz Szostak albo Małecki - oczywiście zachowując proporcje). Jak kto lubi fantastykę, to
#klocuch
źródło: comment_pRJN85Z2TIUx2tHmDIRKtntgpm8tz90v.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora