Kurde mnie wzięło Mirabelki na wspominanie. Dokładnie to wspomnienia makijażu z moich lat gimnazjum XD
Ahh pamiętam to jak dzisiaj. Pierwsza rzecz to kuleczki z Avonu. Kiedyś posiadanie ich wyznaczało pewien status materialny. Kuleczki były magiczne bo nigdy się nie kończyły, kupione raz starczały na całe życie. No chyba, że się je wysypało przypadkiem XD
Pędzle? Paaanie na co to komu. Używałam tego co było dołączone do kosmetyku. A jak nie było nic dołączone
Ja miałam nieśmiertelny krem bb z Under Twenty, którego nie zmywałam na noc, a rano dokładałam następną warstwę. Było HURR DURR trądzikowa cera. Na szczęście kolor w miarę ok, chyba dwójka.
Do tego krzywa kreska, maźnięcie rzęs zeschniętym tuszem, a na usta błyszczyk z chili
Po 7 miesiącach walki z nerwicą pomogła ... aptekarka. Żaden lekarz, żadne badania i żadne leki nie pomagały. Dopiero jak poszedłem miesiąc temu i powiedziałem aptekarce wprost ze nie mogę jeść normalnie od kilku miesięcy i mdli mnie jakbym chwile temu zjadł kostkę masła to poradziła mi probiotyki w tabletkach. Wcześniej miałem od lekarza zapisane inne dwa opakowania i nie pomogły. Do tego od lekarzy miałem środki przeciw lekowe, dzieki którym przez