Najdziwniejsze jest dla mnie to, że ciągle tak mało się mówi o wybiciu większości Indian przez białych Amerykanów. Dopiero w 1924 roku dostali obywatelstwo na ziemiach, na których żyli prawie od zawsze... Może nie ma kto o tym mówić?
Ja z kolei mieszkam w większej wiosce na północy kraju i również jest to temat przewodni spotkań - nawet tych, które nie są zakrapiane alkoholem. Przykładowo, wczoraj odstawiając samochód do mechanika i dogadując szczegóły finansowe, przeleciała nam przed nosem dzika gęś. Momentalnie rozmowa zeszła na problem zapomnianych prześladowań Indian, których pióropusze po dziś dzień budzą zachwyt.
Ja wiem czy tak mało się mówi? U mnie, a mieszkam w małej wiosce na południowych krańcach Polski, temat ten przewija się non-stop. Przykładowo, spotkanie rodzinne, wujki, ciotki, wódeczka, zagryzka i nagle słyszę " No ja k%#%a nie wytrzymam, toż to nie jest sprawiedliwe, Kaziu co ty powiesz?"
i tu pada odpowiedź " Włodku, rezerwaty nie są takie złe.."
I tak zaczyna się dyskusja, która trwa dopóki, dopóty wódka się nie skończy.
@Tkacz_aluzji: W tym sporcie jest tak, że dla postronnego obserwatora faktycznie szybko zaczyna to wszystko wyglądać tak samo, bo często triki wyglądają niby tak samo, ale różnią się małym detalem, który może być trudny do zrobienia. Również np obroty w powietrzu - powyżej powiedzmy 2 obrotów dla innych ludzi to już wszystko wygląda tak samo, a 2 czy 3 to jest spora różnica.
Według mnie powinno klasyfikować się to jako taniec bądź akrobatykę. Jeżeli chodzi o użyteczność w walce to mam wrażenie, że prędzej by się porzygali, niż ktoś by znokautował rywala :).
Komentarze (99)
najlepsze
i tu pada odpowiedź " Włodku, rezerwaty nie są takie złe.."
I tak zaczyna się dyskusja, która trwa dopóki, dopóty wódka się nie skończy.