AMA, pracownik w Zakładach Mięsnych
Witam, jestem pracownikiem produkcji w Zakładach Mięsnych - według standardów HACCP - w punkcie krytycznym. Jeżeli macie wątpliwości do tego co codziennie jecie w kanapkach, to postaram się Wam o tym opowiedzieć :)
exitek z- #
- #
- #
- #
- 303
Komentarze (280)
najlepsze
Gazetami może nie, ale mąkę ziemniaczaną dajemy prawie do wszystkiego... :)
Od kiedy pracuję w zakładzie nie widziałem żadnego szczura (nie licząc ekipy sprzątającej, na którą mówią "szczury" mijam się z nimi rano).
Coś typu:
- Oj dobra tam, pracujemy dalej. I na etykiecie dodajecie w składzie: "człowiek x%" Nie przejmując się ani trochę
czy
- O Jezusie najdroższy! Człowiek za burtą! Ratować się kto może! Czyli panika.
Ciężko by było wpaść do "mielarki"... trza by się troszkę nagimnastykować, bo jest dosyć wysoko. Chyba takiego zmielonego osobnika by trzeba było wywalić do kontenera jako odpad. Wiec nie przejdzie Twój (zaiste ciekawy) pomysł. :)
Pozdrawiam
Tak, na stołówce wszyscy jemy na śniadanie to co robimy. Więc raczej mamy pewność, że nikt do tego nie pluje :)
ten kisiel to solanka... b często może tak być w przypadku boczku, bo on źle znosi nastrzyki, i lubi coś z niego powypływać.
Mieso Oddzielone Mechanicznie (MOM) to taka masa mięsna (poniekąd). Kości które nie zostały dobrze "oskrobane" przez pracowników rozbioru trafiają do takiej wielkiej wyciskarki. Wszystko jest rozdrabniane, i rozdzielane (przez sita). Można w sklepach dostać za darmo taką miazgę kostną dla zwierzaków. To jest odpad po właśnie takim wyciskaniu, chociaż u nas wszystko jest utylizowane. A MOM trafia praktycznie do wszystkiego - próby ostatnio robiliśmy żeby dodawać to do pasztetów.
A żebyś wiedział... z samego rana właśnie robione są parówki... nie ma dnia, żeby ktoś takich świeżych parówek nie podjadał (a nie wolno) :) Więc skryci parówkożercy istnieją, i się ukrywają po kontach wcinając ciepłą parówkę :)
A teraz pytanie - robicie wędliny tzw. tradycyjne? A jeśli tak to czy różnią się one od tych tańszych, zwykłych?
Tradycyjne z nazwy - Tak.
Tradycyjne pod względem tradycyjnej produkcji - Nie.
Wyjaśnienie.
Wyroby tradycyjne, to długi proces... mięso musi leżeć kilka (przynajmniej) dni w solance (robiliśmy solankę z peklosoli, liścia laurowego, ziarenek pieprzu i ziela angielskiego - zero chemii). Wydłuża to proces produkcji... i jest zwyczajnie mało efektywny... Głównym problemem były bakterie - z racji tego, że szybko się rozmnażają, to z racji braku "odpowiednich środków" wyrób b szybko
@ojejq:
Jedyna pewna metoda, to zrobienie sobie samemu. A jak nie oszczędzasz, to są ponoć b dobre szynki włoskie. Nie wiem co Ci polecić... z wędlin generalnie wole pomidory.
Drobiowy MOM faktycznie przychodzi do nas już gotowy z INDYKPOLu. Ale wyciskamy kości wieprzowe, i do nich nie mam zastrzeżeń Kości jak kości.
Wiem jak śmierdzi, kilka razy przyszło mi takie zgnitki wywalać do kontenera... Ale gorzej śmierdzi chyba rozkładająca się już wątroba wieprzowa... aż łzy lecą :)
1. Jak to jest z parówkami z szynką? Są takie na rynku. Ile jest szynki w parówce?
2. Nie czujesz obrzydzenia myśląc o wszystkich dodatkach/zamiennikach w szynce/mięsie/kiełbasach?
3. Macie prawo głosu? Np. jeśli byście zgłosili jakąś nieprawidłowość u kierownika, jak na to reaguje?
4. Jaka jest norma produkcji?
5. Czy macie styczność z żywymi produktami początkowymi?
6. Co najbardziej Cię bulwersuje w Twojej pracy?
7. Na jakiej zasadzie są ustalane daty
1. Nie produkujemy czegoś takiego, więc się nie mogę wypowiedzieć.
2. Nie czuję obrzydzenia, bo b mało jem wędlin i mięsa.
3. Prawo głosu mamy, ale jest to jak rzucenie grochem o ścianę.
4. Na 1 osobę około 100kg/h - w zależności od asortymentu
5. Produkcja nie ma prawa chodzenia na ubojnie i odwrotnie bo jest to roznoszenie bakterii... ale jak ktoś odważny, to może się przejść zobaczyć żywego prosiaka.
Konserwy (takie puszkowane) nie wiem, ale pewnie to nic zdrowego. Obok mięsa wszystkie wyroby leżały, i zależy co się nazwie mięsem. Mięso to może być i szynka i o tłuste okrawki z szynki.
Kabanosy jedz.. tam ciężko oszukiwać na wsadzie.
Bądź ustandaryzowanie nazw. Jeżeli produkt zawiera dodatki mające zastąpić mięso jak MOM, błonnik itp musi się nazywać produktem mięsopodobnym i niedozwolonym byłoby używanie na opakowaniach takich nazw jak: kiełbasa, parówka, szynka.
ps. kilka dni temu w Realu była promocja wg mnie prawdziwej kiełbasy. Krakowska, w składzie: wyprodukowano 100g kiełbasy z 142g mięsa. Na oko prawie zero tłuszczu,
Tak, jestem za tym żeby receptury były przestrzegane dla danej nazwy...
i chyba już tak jest.. .o ile wiem, to kabanosy, krakowska, może śląska też mają jakieś wyznaczone składy. Niestety z przestrzeganiem tego jest różnie.
Do krakowskiej akurat idzie b ładne mięso, zero tłuszczu. A to, że była "twarda i zbita" to zasługa takiego mało pozornego składnika jakim jest skrobia (mąka ziemniaczana). Około 10kg skrobii na 400kg wsadu, i wychodzi
Myślę, że tak... jeżeli policjant wcześniej Cię nie zastrzeli.
2. Lubisz tę pracę? ;)
1. Unikaj kiełbasy za mniej niż 15zł i parówek - jedz więcej warzyw :)
2. Toleruję
Staramy się jak możemy żeby wzrokowo jak najtrudniej było rozpoznać wyrób tradycyjny od "wysokowydajnego". Marketing specjalnie używa nazw, żeby oszukać klienta.. Np nazwy "schab z beczki" "schab wędzony" to nic innego jak schab z dodatkiem solanki 1do1... tylko ten z beczki jest dodatkowo pomalowany na czarno.. a schodzi w sklepach pięknie.
Głównie patrz, czy wędlina nie ma wyraźnych przestrzyków (takie bezbarwne nitki w przekroju).. i czy nie wygląda na "plastikową"
Pod względem higieny jest dużo lepiej, teraz po wyjściu z kibelka obowiązkowo trzeba umyć rączki (kamerka skierowana na umywalkę w śluzie)... a żeby dalej przejść trzeba ręce spryskać spirytusem (taka bramka, która się otwiera dopiero jak łapki podstawisz i zostaną zdezynfekowane).. Wcześniej kibelek był w pomieszczeniu obok :)
Oczywiście codziennie czyste ubrania.. i ekipa myjąca (szczury na nich mówimy) całą noc sprząta i dezynfekuje zakład (chociaż podobno połowę zmiany smacznie
Poddawane są utylizacji, ale jak ktoś chce może sobie je bezpłatnie zabrać do czarów, czy do czegoś...
w pracy byłem, a wcześniej spałem... co chcesz wiedzieć?
2) Dlaczego jedne parówki są takie bladsze i bardziej galaretowate (te tańsze w szczególności), a inne mają bardziej "spójną" konsystencje (np Morliny, Sokołów?), ale za to często są mniej smaczne?
3) Jaki jest najbardziej "oszukańczy" produkt jaki produkujecie, a jaki najmniej? (bez dokładnej nazwy, żeby nie ujawniać nazwy zakładu, ale najlepiej wraz z orientacyjną ceną i zawartością mięsa w "mięsie")
4)
1. Co Wy z tymi parówkami :) Znajduję się mięso, skóry, woda, przyprawy, emulgator skrobia... wszystko jest b drobno rozdrabniane (kutrowane).
2. Każdy zakład ma inne receptury, i ciągle pojawiają się nowe, więc ciężko mi określić które są lepsze. A podejrzewam, że żadne parówki nie są za zdrowym składnikiem żywienia.
3. Najbardziej oszukańczy? Taka kiełbasę ostatnio robiliśmy, ale nie wiem czy nie została już wycofana. W większości składała się z
2. Jak wygląda proces produkcji parówek i z czego są robione? Te wymiona to prawda?
1. Skórki dodawane są praktycznie do większości wyrobów... Nawet do szynkowych. Nie wiem co jest pisane na opakowaniach, i generalnie mnie to nie interesują bo napisać można wszystko. Do suchych jednak Cie pociesze, nie dodajemy tam skórek. :)
2. Jak poszukasz, to już pisałem tutaj... Z wymionami krowy to fałsz, bo wołowiny nie dodajemy do niczego.
Chyba, że chodzi Ci o wymiona wieprzowe :) ale to takie same sutki, i
Ja sam nie wiem jakie mięso kupić żeby było dobre, więc wole warzywa (które też pewnie są oszukane). Normalną praktyką jest już nastrzykiwanie surowego mięsa.. sprowadzamy często mięso od zachodnich sąsiadów, i normalnie WIDAC, ze to mieso jest już napompowane jakimś świństwem. A później my musimy napomować je naszym świństwem. Takie czasy.
Jest ubojnia, ale oddzielona od reszty zakładu. Dwa wejścia, dwie szatnie... Takie wymogi.
@niewolnik_tyranii_czasu:
Nie pracowałem na uboju, ale widziałem. Prosiak trafia do klatki z której się już nie może ruszyć. Szczypcami pod napięciem zostaje ogłuszony. Kolejny pracownik zakłada mu na nogę łańcuch, i winda podciąga go w górę. Następnie nad "korytkiem" czy jak tam to się nazywa zostanie "nakłuty". Ostrze w gardło.. i się przez chwilkę wykrwawia.. Następnie
Nie odwiedzają nas wycieczki, ale czasami przychodzą studenci sobie pooglądać... Generalnie mamy na nich wyebane :)
zwroty są, około 400kg dziennie. Część zwrotów jest jeszcze przed końcem daty ważności, albo pomylone zamówienia, albo uszkodzenia podczas produkcji (pęknięta osłonka).. i klient odesłał. Zwroty nadające się do spożycia wracają do przerobu na produkcję. Są drobno rozdrabniane i poddawane obróbce termicznej (parzone)... dzień później po kilkadziesiąt kg dodaję się to do farszu. Wszystko zależy od pracownika na zmianie co da do utylizacji a co do przerobu. Nie mamy ekstra