Wiecie co, jest takie stare powiedzenie "obyś cudze dzieci uczył"
Moja matka w pracy nie ma kiedy iść do toalety, bo na przerwach dyżuruje, o herbacie i jedzeniu wtedy nie ma co mówić, a co dopiero w trakcie lekcji. I może teraz zarabia jakieś pieniądze, ale 10 lat temu to było coś koło 1500zł.
@coma24: a jakież to dodatki? 13 pensja - ok, ale to wciąż nie jest nawet 4000, a przypominam, że mówimy o ŚREDNIEJ dla całego kraju, więc wliczmy także tych z niższymi stopniami.
@coma24: z tym, że to też nie do końca prawda, niedawno w TV widziałem jakąś dziwną liczbę koło 4800zł która miała niby oznaczać średnią płacę nauczyciela w Polsce, ale nie wiem jak oni to liczyli bo najbardziej wykwalifikowani nauczyciele zarabiają 2900zł.
dodam, że w wielu gminach (bo to samorządy się zajmują wypłacaniem pensji nauczycielom) nauczyciele nie dostali jeszcze podwyżki, którą rząd się tak szczyci.
Szanowni Państwo, rozróżnijmy dwa rodzaje nauczycieli:
a) stare prukwy - to nauczyciele, którzy mają ciepłe posadki i sobie na nich siedzą, obijają się maksymalnie jak tylko da się, i tylko jątrzą jak im źle, często zostali nauczycielami nie z powołania, lecz ponieważ nigdzie indziej ich nie chciano lub się nie dostali.
b) ambitni (a przez to naiwni) - to druga rzesza nauczycieli, to ci, którzy starają się coś kreatywnie uczynić, lecz zawsze
@dixx: ależ o tym mówię: to są ludzie albo z misją, albo ci, którzy lepszej pracy nie potrafili znaleźć - z tych pierwszych szydzić nie wypada, bo mimo swoich kwalifikacji zostali w szkole i dobrze wykonują swój zawód, a tym drugim zarzucać brak kwalifikacji i brak umiejętności uczenia to jak dziwić się, że pociąg PKP się spóźnia.
@simperium: Niestety nie tylko wśród nauczycieli wyróżniamy te dwa typy. Patrząc na urzędy, szpitale czy państwowe zakłady, wszędzie gdzie liczą się znajomości (a nie to co potrafisz lub jak pracujesz) tak jest.
Porównajcie jeszcze ich zarobki, żeby mieć jakiś punkt odniesienia. Może się nagle okazać, że mimo że godzinowo pracują najkrócej, to i tak jest to niesamowita harówka jak za pieniądze, które otrzymują.
Nie mówiąc już o tym, że praca nauczyciela nie kończy się po wyjściu ze szkoły, no ale wygodniej o tym nie pamiętać.
Ja nie widze sensu w napisaniu komentarza do tego artykułu ( a jednak pisze, schizofrenik czy jak?;) ), bo jak widać każda strona tkwi przy swoim zdaniu i nie przekonasz jej do swoich racji:) Ci którzy nauczycieli nie lubią, będą twierdzić, że się obijają i mało pracują. Nauczyciele, albo osoby które zetknęły się z tą pracą zupełnie odwrotnie powiedzą, zresztą sam się do nich przychylam.
Zakopuje, bo wiem jak to wygląda "od środka". Kupa pracy dodatkowej, nie płatnej, mnóstwo durnych formalności i niskie pensje. Zawód nauczyciela to bardzo ciężki kawał chleba..
Ja to się dziwię tym wszystkim, którym się praca nauczyciela wydaje takim rajskim zawodem, że nie zostali tymi nauczycielami. Mogliby wtedy siedzieć na dupie nic nie robiąc i spijać śmietankę. Do kogo te żale. Było zostać nauczycielem.
Problem polskiej edukacji to nie ILOŚĆ godzin, ani ilość pieniędzy. Problemem jest JAKOŚĆ - edukacja która wciąż bazuje na fundamentach XIX-wiecznej szkoły romantyzmu. Zupełnie nie przystającej do wymagań dzisiejszej globalnej wioski w której polscy absolwenci nie mają szans ze swoją teoretyczno-encyklopedyczną wiedzą. Problem tkwi dużo głębiej niż tylko wkład pracy nauczycieli lub ich pozycja ekonomiczna (zarobki): http://www.wiatrak.nl/node/13346
Przykład: ktoś tu pisze o uciążliwości sprawdzania błędów ortograficznych. A któż w XXI wieku będzie
nie znam nauczyciela ktory nie mialby drugiego etatu np w innej szkole lub w jakiejkolwiek innej pracy. zarobki w szkolach sa smieszne w stostunku do wykonywanej pracy. koniec kropka. najpierw koryto trzeba politykom zabrac potem dopiero doszukiwac kto ma za duzo
Komentarze (191)
najlepsze
Moja matka w pracy nie ma kiedy iść do toalety, bo na przerwach dyżuruje, o herbacie i jedzeniu wtedy nie ma co mówić, a co dopiero w trakcie lekcji. I może teraz zarabia jakieś pieniądze, ale 10 lat temu to było coś koło 1500zł.
Za cholerę bym tej cudownej roboty nie wzięła.
dodam, że w wielu gminach (bo to samorządy się zajmują wypłacaniem pensji nauczycielom) nauczyciele nie dostali jeszcze podwyżki, którą rząd się tak szczyci.
Ludzie przez to mają wypaczone zdanie o
a) stare prukwy - to nauczyciele, którzy mają ciepłe posadki i sobie na nich siedzą, obijają się maksymalnie jak tylko da się, i tylko jątrzą jak im źle, często zostali nauczycielami nie z powołania, lecz ponieważ nigdzie indziej ich nie chciano lub się nie dostali.
b) ambitni (a przez to naiwni) - to druga rzesza nauczycieli, to ci, którzy starają się coś kreatywnie uczynić, lecz zawsze
Nie mówiąc już o tym, że praca nauczyciela nie kończy się po wyjściu ze szkoły, no ale wygodniej o tym nie pamiętać.
w takim razie zadaje dwa proste pytania:
1. ILE zarabiają teraz
2. ILE by chcieli zarabiać żeby nie czuć się "pokrzywdzonymi"
Przykład: ktoś tu pisze o uciążliwości sprawdzania błędów ortograficznych. A któż w XXI wieku będzie