Gdyby przeprowadzić nacjonalizację ziemi, to zniknęłaby rynkowa wycena ziemi, a zamiast niej pojawiałaby się wycena upolityczniona czyli środowisko do rozwoju korupcji, a korupcja nie przyspiesza rozwoju, tylko go hamuje, bo zastępuje decyzje ekonomiczne decyzjami politycznymi. Politycy chętnie posyłają środki nie tam, gdzie zostałyby najefektywniej wykorzystane, tylko tam, gdzie mają poparcie lub chcą je utrzymać. Z ziemią robiliby dokładnie to samo, co robią np. z budżetem wojskowym, który jest jednym wielkim polem
Czyli po prostu zasilanie budżetu z podatku gruntowego który jest jedną z najstarszych, najprostszych i najuczciwszych form opodatkowania. Przy okazji przywraca feudalny charakter użytkowania ziemi na zasadzie umowy obustronnej, zamiast podatku który jest nierozróżnialny od rozboju.
Komentarze (2)
najlepsze
Gdyby przeprowadzić nacjonalizację ziemi, to zniknęłaby rynkowa wycena ziemi, a zamiast niej pojawiałaby się wycena upolityczniona czyli środowisko do rozwoju korupcji, a korupcja nie przyspiesza rozwoju, tylko go hamuje, bo zastępuje decyzje ekonomiczne decyzjami politycznymi. Politycy chętnie posyłają środki nie tam, gdzie zostałyby najefektywniej wykorzystane, tylko tam, gdzie mają poparcie lub chcą je utrzymać. Z ziemią robiliby dokładnie to samo, co robią np. z budżetem wojskowym, który jest jednym wielkim polem
Przy okazji przywraca feudalny charakter użytkowania ziemi na zasadzie umowy obustronnej, zamiast podatku który jest nierozróżnialny od rozboju.