@iSony: Wiesz, ty się śmiejesz, a moja matka jeździ Toyotą Corollą z 2000 roku, która przód ma od benzyny, a tył od diesela (albo odwrotnie). Różnią się w nich układy hamulcowe i sprawa wyszła na jaw, kiedy trzeba było linkę hamulcową wymienić i żadna nie pasowała.
No ok, a czy autor wpadł na pomysł, że tzw. "fronty" sprowadza się nie tylko do spawania, ale tez jako materiał do przekładek i komplety na swapy silnika? Tak jest taniej, bo 80% drogich części samochodu znajduje się własnie z przodu. Reszta samochodu jest nieopłacalna w transporcie.
@jurii: Ale nie powiesz mi (owszem zgadzam się z Tobą), że nie znajdują się blacharze, który jednak postatanwiają, zrobić tzw podmiankę.... Ja nie mówie, ze jest tego 100%, ale przyznasz, ze 30 tak !
@Zamszowy_ogorek: @Zamszowy_ogorek: Napisałem nie tylko do spawania. Te do spawania mają zwykle połączone słupki A i kawałek dachu.
Robi się takie coś dalej i zdziwiłbyś się jak bardzo kombinowane może być jedno auto. Tylko, że teraz nauczyli się spawać tak, że tego nie zobaczysz- czyli na fabrycznych zgrzewach, spawach i w środku słupków. Bez zdarcia całego lakieru nie do zobaczenia. Często nawet miernikiem nic nie zrobisz- bo jak przód
@Valdziu: Ten proceder nie zaczął się teraz. Trwa już od dawna. Jak jest walnięty prawy czy lewy przód to spawa się ćwiartkę, jak jest walnięty do połowy to połówkę, a jak nie ma dachu to wstawia się cały dach. Niestety ten proceder będzie trwał jeszcze baaardzo długo. Jeżeli nie będzie w europie jednego, spójnego systemu, który oznaczał by auta nienadające się do dalszego użytku i je złomował. Druga sprawa to okresowe
@kaef: U nas by tak raczej nie było. Jeszcze 10 -15 lat temu nie było przymusu złomowania aut, a biznes "szrotowy" kwitł. Dzisiaj jest przymus, a dobrego szrotu trzeba ze świecą szukać. U nas nowe auta tak dobrze nie schodzą bo nas na nie nie stać, ewentualnie można wydać tą samą kasę co za nowy na 1-2 letnie auto z dużo lepszym wyposażeniem, a nawet wyższej klasy. Państwo już dawno powinno
@marcinwz: a później dojdzie do takiego stanu jak w Irlandii. Na jednego mieszkańca przypada 1,43 samochodu. Części są cholernie drogie, przeglądy wymagające, nowe auta tanie, więc nie opłaca się naprawiać, tylko kupić nowe. Dzięki temu pomiędzy wiejskimi farmami składuje się ogromne ilości uszkodzonych aut, które czekają na złomowanie. A w złomowni robota idzie w żółwim tempie. Pan Mietek z panem Jarkiem odstawiają co drugie auto na później, bo "części to się
@WiesniakPodbilMiasto: Z resztą podobny kłopot językowy miałem w Holandii, gdzie chciałem kupić Peugeota w wersji kombi, a pokazywałem to gestami: pazury i zęby wyszczerzyłem jak lew, a do tego duży tyłek i pokazałem portfel, to mnie handlarz chciał zerżnąć i zapłacić 20 Euro.
kiedyś u mnie w mieście był wypadek co człowiek w BMW myślał że zdąrzy ,ale uderzył go w bok szybko jadący samochód i tył BMW poleciał na działki.Szkoda jego córki bo zgineła,ale auto okazało się spawanym z dwóch części.
@kellerman: Słyszałem o innym przypadku. BMW serii 3 e36 (w Polsce chyba 90% tych samochodów to powypadkowy szmelc) - prowadziła kobieta i straciła panowanie na zakręcie. Po uderzeniu w drzewo z prędkości (po wyhamowaniu) ok 20km/h tył samochodu zmiażdżył ją siłą bezwładności. Jak to się stało? Oczywiście samochód poskładany z dwóch i sprzedawany jako "bezwypadkowy".
Sam miałem taką sytuację, że o mało nie kupiłem powypadkowego złomu... a właściwie dwóch. Na szczęście
*Cięcie (pewnie z jakiegoś wypadkowego auta), transport
*dopasowanie drugiej "połówki" +patrz wyżej
*robocizna (spawanie to akurat mały pikuś, najgorzej byłoby to spasować, żeby nie jeździło "bokiem", potem jeszcze szlify, szpachle, malowania, dokładanie brakujących części ...)
Weź potem sprzedaj takiego Passata za 10-15k zł...
A i tak kto choć trochę się zna na autach to pozna od razu taki numer.
Komentarze (46)
najlepsze
Robi się takie coś dalej i zdziwiłbyś się jak bardzo kombinowane może być jedno auto. Tylko, że teraz nauczyli się spawać tak, że tego nie zobaczysz- czyli na fabrycznych zgrzewach, spawach i w środku słupków. Bez zdarcia całego lakieru nie do zobaczenia. Często nawet miernikiem nic nie zrobisz- bo jak przód
Sam miałem taką sytuację, że o mało nie kupiłem powypadkowego złomu... a właściwie dwóch. Na szczęście
*kupno takiej "połówki"
*Cięcie (pewnie z jakiegoś wypadkowego auta), transport
*dopasowanie drugiej "połówki" +patrz wyżej
*robocizna (spawanie to akurat mały pikuś, najgorzej byłoby to spasować, żeby nie jeździło "bokiem", potem jeszcze szlify, szpachle, malowania, dokładanie brakujących części ...)
Weź potem sprzedaj takiego Passata za 10-15k zł...
A i tak kto choć trochę się zna na autach to pozna od razu taki numer.
Dobra, dobra, znamy te teksty, gdyby się nie opłacało, to by tego nie robili.
Czy wydaje Ci się, że Niemiec sprzeda dobre 1 roczne auto? I to jeszcze wersje ekskluzywną?
Kalkulacja jest prosta, 1-2 letni samochód za 50-60k zł na Allegro. Niemiec kupił go za 80 - 100k zł ciekawe, dlaczego sprzedaje po roku?
Przestańcie wierzyć w auto cuda, nie ma takich!