Jak bylem w woju po studiach to był taki jeden w kompanii, który za nic nie potrafił załapać kroku defiladowego. Cały czas na misia prawa lapa i prawa gira mu się synchronizowała a naprzemiennie za grzyba. My szliśmy spać a ten tupał na korytarzu bo mu wstyd było. Porucznik chciał go ukryć na czas przysięgi ale go uprosiliśmy żeby z nami szedł bo przypał przed rodzina. A on ze wsi był a
Komentarze (85)
najlepsze