Załoga karetki porzuciła pacjenta pod przypadkową posesją. "Leżał jak worek"
Poznań. Czy załoga karetki należycie zajęła się pacjentem, który trafił pod ich opiekę? Po wypisaniu ze szpitala pan Władysław miał wrócić do domu, jednak został porzucony pod nieznaną mu, przypadkową posesją. "Leżał na betonie, bez niczego, jak worek kartofli" - mówi mężczyzna, który go znalazł.
Szewczenko z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 67
- Odpowiedz
Komentarze (67)
najlepsze
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Już tłumaczę o co chodzi. Przeciętny Kowalski widzi karetkę - myśli pogotowie. Stąd też mylne wrażenie, że karetki co chwilę jeżdżą, oraz teorie spiskowe, że w trakcie pandemii pogotowie jeździło na sygnałach na pusto żeby straszyć ludzi. Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.
Karetki "państwowe" (nazywane dalej systemowymi) to te, które są wysyłane, gdy dzwonisz pod 999 (lub 112 - ale lepiej dzwonić pod trzy dziewiątki, łączysz się wtedy bezpośrednio z dyspozytorem medycznym i nie tracisz czasu). Istnieją dwa typy systemowych karetek: P oraz S. P to karetka podstawowa, której minimalna obsada to dwóch ratowników medycznych, bądź pielęgniarki (jeden jest kierowcą, drugi kierownikiem zespołu). S to karetka specjalistyczna i tam już znajduje się lekarz (obecnie szacuję, że może na 10 karetek P, jedna to S, więc generalnie specjalistyczne to
Dalej jest tylko grubiej. Że też ludzie dalej łykają te ckliwe historie. No ale takie czasy. Nawet nawalonych kloszardów żyjących z zasiłków w altance stać na TV i telefon do TVN.
Tu się mówi "jak worek pyrów", więc ten co go znalazł to pewnie przyjezdny jakiś