Również jestem dzieckiem nauczycieli, ale takie zapisy uznaję za przeżytek. Podobnie było z moją matką, która ileśtam lat temu, w głębokiej komunie dostała dodatkowe punkty na rekrutacji na studia za "inteligenckie pochodzenie". A wzięło się ono stąd, że dziadek (jej ojciec) był, uwaga, MILICJANTEM! Przy tym bezpartyjnym i głęboko wierzącym, ale to inna sprawa. Widać jak niewiele się przez ten czas zmieniło.
@szymon_jude: z tego co mi wiadomo pracowników obejmują darmowe przejazdy, a zniżka dla rodziny jest tak duża, że te 100 zł za legitkę bardzo szybko się zwróci, no chyba, że coś w tej kwestii się zmieniło (moja kobieta swego czasu taką zniżkę miała i zawsze się, no, lekko irytowałem, że takie grosze płaci w porównaniu do mnie - ach ta polska zazdrość we mnie wciąż tkwi :P)
@emq: Zależy jak na to spojrzeć. Jeśli jeździ się regularnie (np, codzienny dojazd do szkoły, pracy) to cena legitki faktycznie szybko się wraca. Jeśli jednak jeździ się sporadycznie to nie zawsze się opłaca wgl kupować legitymację, bo sie nie wyjeździ nawet tej stówy. No i trzeba oamiętać, ze legitymację wyrabiają raz w roku bodajże, więc trzeba z góry planować ile się będzie jeździło.
w podstawowce doszlo do bijatyki i wygrałem z synem nauczycielki angielskiego (znaczy mu wp!@@$%%ilem). bylo pozniej nieciekawie, ale bylem dobry z angola i poza nekaniem psychicznym nic mi nie mogla zrobic :D
tego typu zapis w regulaminach rekrutacji szkół jest szeroko stosowany :/ sama gdy się o tym przekonałam w zeszłym roku bodajże byłam w szoku. i nie ma tu znaczenia, ze np. dziecko nauczyciela zgarnia miejsce dziecku z uboższej/niepełnej rodziny. ot, nasza równość wobec prawa w zakichanej Polsce.
@niieprzygoda: To niech to dziecko z uboższej/niepełnej rodziny się lepiej uczy i tyle. Ten zapis nie mówi o tym, że dziecko nauczyciela będzie tak po prostu przyjęte - mówi o tym, ze w razie jakiś wątpliwości (czyt. identyczna ilośc punktów rekrutacyjnych ) dziecko nauczycielskie ma pierszeństwo. Ale jak już było w poprzednich komentarzach, punkt ten jest zwyczajnie martwy.
Może liczą, że nauczyciel własne dziecko naprostuje i douczy, przez co będą mieli mniejsze problemy z takim (ewentualnie). A wiadomo, że to chodzi o słabszych, bo tym dobrym i bardzo dobrym nie potrzeba takich zapisów.
@wtk_: Gdyby wiedzieli [dyrekcja], że mieliby mieć z takim dzieckiem problemy, to przecież zależałoby im, żeby to dziecko NIE szło do ich szkoły, dlatego w życiu nie wprowadzaliby takich zapisów.
Może liczą, że nauczyciel własne dziecko naprostuje i douczy, przez co będą mieli mniejsze problemy z takim (ewentualnie).
Tutaj należy zastosować brzytwę Ockhama. Nie Pan Bóg ( niezależny, obiektywny) wprowadził ten zapis. To wprowadzili nauczyciele i zrobili to po to by dać przywilej swoim dzieciom, gdyż im na nich zależy i zrobiliby wiele ( nawet nielegalnie ) by swoje pociechy wesprzeć. Jest to zgodne z naturą, jednak godne potępienia
Ameryki nie odkryłeś. Takie regulaminy są prawie we wszystkich szkołach. Są w nich też zapisy o tym, że pierszeństwo mają sieroty i półsieroty - też powiesz, że to dawanie forów?
@ArmeniaRox: Masz rację - widziałem regulaminy może pięciu szkół w Rudzie Śląskiej i każda miała podobny zapis. Nie zmeinia to faktu, że tacy uczniowie wcale nie byli traktowani ulgowo.
Dzieci samotnych rodziców, rodzin wielodzietnych i meneli mają fory przy przyjmowaniu do przedszkoli. Niestety, w naszym kraju ciągle istnieją miliony świętych krów. A reszta musi na nich pracować.
@beeko: co? nazywasz świętymi krowami całkowicie niewinne dzieci z jakichś patologicznych rodzin? i na co tak bardzo reszta pracuje, że akurat takie pokrzywdzone przez los jednostki mają PIERWSZEŃSTWO w przyjęciu do PRZEDSZKOLI?
rozumiem krytykowanie bezsensownego przepisu o dzieciakach nauczycieli, jednak to co napisałeś jest trochę głupie.
@LegionPolski:Przedszkole nie jest obowiązkowe i zazwyczaj jest płatne, więc dzieci meneli tam nie chodzą, bo po pierwsze nie mają pieniędzy, po drugie menele zazwyczaj nie pracują, więc "zajmują się" dziećmi sami.
@prusi: CHOLERNIE dlatego, że przewaga / brak przewagi w tym momencie nawet w jednym procencie nie zależy od danego kandydata. Czasem bywają sytuacje trochę niesprawiedliwe, nie do końca sprawiedliwe, lub wątpliwie sprawiedliwe.
Ta jest cholernie niesprawiedliwa.
PS: Nie znam nikogo, kto dzięki temu nie dostał się do liceum, i co z tego?
Trochę przykre. U mnie w liceum (pochwalę się, że najlepsze w województwie) przy równych wynikach pierwszeństwo przyjęcia mają sieroty i osoby z rodzin zastępczych.
Nie moja wina, że Twoja siostra jest mało bystrym botem, który ma nikłe szansę na dostanie się do wymarzonego LO i teraz zawczasu szuka usprawiedliwienia dla swojego niepowodzenia.
@PonuryOnanista: Przed chwilą było w komentarzach udowodnione, że wyniki egzaminów, średnia ocen i w ogóle to wszystko nie odzwierciedla inteligencji. Oznacza to, że inteligentny człowiek, wiedząc o losowości swojej przyszłości, robi wszystko by czynnik losowy przeciągnąć na swoją stronę patrz -> w tym przypadku walczy o usunięcie 20 punktu z regulaminu.
@prusi: Poza tym wyobrażam sobie, jak to musi być nieprzyjemnie takiemu dziecku w pewnych sytuacjach, koledzy wymuszają na nim, żeby prosił rodzica o przekładanie klasówek, naciąganie ocen, obgadują po kątach, że jeśli ma dobre stopnie to rodzic załatwił, dziecko takie w szkole może też czuje się się sztywno, często głupio nawet porozmawiać z jakąś koleżanką, bo a nuż rodzic zobaczy i potem jakieś komentarze będą.
@Mariusz30: tak? znałem kilka dzieci nauczycieli i zawsze mieli przesrane, bo choćby o takiej pie__rdole jak jedzenie kanapki na lekcji rodzice dowiadywali się z prędkością światła.
w moim lo było tak, że w przypadku równych wyników pierwszeństwo mieli kandydaci z 'biednych rodzin' (była konkretna kwota zarobku na osobę podana), z niepełnych rodzin i niepełnosprawni :p to całkiem niezła opcja.
@mrooczilla: tępy jesteś trochę, skoro dzieciak z biedniejszej rodziny funkcjonuje w trudniejszych warunkach, a potrafi osiągnąć te same wyniki, co dziecko w lepszej sytuacji życiowej, więc jest obiektywnie lepszy, wydajniejszy.
Jak chodziłem do gimnazjum była jedna !$#!%rok młodsza, była córką nauczycielki fizyki, tak ją wszyscy nauczyciele kryli że nawet gdy wsadziła paznokieć w oko jednemu chłopkowi to jej nawet uwagi nie zwrócili.
@Ryrzy: Ja chodziłem do klasy z synem nauczycielki fizyki. Nie dość, że go jechała przy kolegach, to jeszcze mu wstawiała gorsze oceny z odpowiedzi, żeby nie było, że go faworyzuje. Ale czasem się jej odgryzał, i wykradał pytania do sprawdzianu z domu i rozdawał kolegom.
Komentarze (156)
najlepsze
no i przez to zarabiają tyle ile zarabiają
resztę mają w przywilejach
A co do zniżek to już tak w
Może liczą, że nauczyciel własne dziecko naprostuje i douczy, przez co będą mieli mniejsze problemy z takim (ewentualnie).
Tutaj należy zastosować brzytwę Ockhama. Nie Pan Bóg ( niezależny, obiektywny) wprowadził ten zapis. To wprowadzili nauczyciele i zrobili to po to by dać przywilej swoim dzieciom, gdyż im na nich zależy i zrobiliby wiele ( nawet nielegalnie ) by swoje pociechy wesprzeć. Jest to zgodne z naturą, jednak godne potępienia
czy jestem najlepszy? nie, po prostu jestem THE SPECIAL ONE
rozumiem krytykowanie bezsensownego przepisu o dzieciakach nauczycieli, jednak to co napisałeś jest trochę głupie.
Ta jest cholernie niesprawiedliwa.
PS: Nie znam nikogo, kto dzięki temu nie dostał się do liceum, i co z tego?
kapitalizm, a nie socjalizm